“Nic nie jest złem, chyba, że Twój umysł uważa inaczej. Wszystko zależy od poglądu. Dopóki nie uznasz jakiejś rzeczy za problem, nie będzie on problemem, lecz zostanie zły w chwili, gdy Twoja myśl uzna go za właśnie taki. Jesteśmy naszymi własnymi sędziami w tym, co się dzieje w życiu, a nasze własne postrzeganie jest jedynym źródłem cierpienia lub szczęścia”.
Marek Aureliusz
To zdanie odnosi się do subiektywnej natury postrzegania i oceniania sytuacji, w której obecnie możemy się znajdować choćby przez pryzmat emocji, które odczuwamy. Przykład? Dwie osoby lecą tym samym samolotem. Ten sam samolot, ten sam czas, to samo miejsce, ci sami ludzie dookoła, ten sam pilot, ta sama załoga samolotu. Jedna z tych osób jest uśmiechnięta i ma frajdę z lotu, a druga jest obsrana. Co ta sytuacja mówi Ci o stanie technicznym samolotu? Nic.. Ale mówi Ci wszystko o tym, że odbierasz świat poprzez swój system reprezentacji i że każdy z nas odbiera rzeczywistość na swój własny sposób. Autor podkreśla, że nic samo w sobie nie jest złem ani problemem, dopóki nie zostanie uznane za takie przez nasz umysł. To, co odbieramy jako dobre lub złe, zależy od naszych osobistych przekonań, perspektywy i sposobu interpretowania sytuacji.
Ponadto, autor sugeruje, że jesteśmy sami odpowiedzialni za to, jak postrzegamy świat i reagujemy na wyzwania. Nasze myśli i interpretacje są kluczowe w kształtowaniu naszego doświadczenia, a nasze reakcje na życiowe sytuacje zależą od tego, jak je postrzegamy i na ile jesteśmy świadomi siebie. W ten sposób możemy być zarówno sędziami naszych doświadczeń, jak i źródłem własnego cierpienia lub szczęścia.
Chcesz być świadomy swoich wyborów, zachowań, doświadczeń, odczuć, uczuć, emocji, które z kolei prowadzą do powtarzających się w Twojej głowie myśli? I chcesz zacząć żyć świadomie? Nie mogłeś wybrać do tego lepszego narzędzia niż właśnie moja książka. Zapnij pasy.
Wyobraź sobie teraz, że idziesz do łazienki. Siadasz na kibelku. Robisz dwójeczkę. Sięgasz po papier. Papieru nie ma. Papieru nie ma nigdzie. Co dalej? Tak czy siak musisz sobie jakoś poradzić.. Wniosek? Pozostawiam Tobie.
Słowem wstępu, dedykuję tę książkę sobie i każdej osobie, która ma otwarty umysł i chce od życia czegoś więcej niż bycie niewolnikiem swoich zaprogramowanych w podświadomości: myśli, wyborów, zachowań, doświadczeń, emocji, uczuć i odczuć, które powtarzają się częściej, niż byśmy tego chcieli, tworząc błędne koło. Książka ta jest praktycznym zbiorem pojęć, definicji, nauki, cytatów, oraz przede wszystkim mojej dotychczasowej praktyki i wiedzy, a co za tym idzie przykładów – osobistych, jak i tych, których doświadczyłem w swojej pracy z klientami.
Przykłady są tym, co najlepiej odzwierciedla i obrazuje fakty, oraz odciska piętno na naszym umyśle. Zgodnie z definicją słownika języka polskiego:
przykład <<fakt mogący służyć za ilustrację, dowód, poparcie czegoś, jakiegoś twierdzenia, postępek godny naśladowania>>
To z kolei oznacza, że moja książka ma charakter mocno praktyczny, bazujący na przykładach, a co za tym idzie – faktach, które są rzeczywistością.
Wprowadzenie
Ile razy złapałeś się na tym, że świadomie (logicznie i analitycznie) czegoś chciałeś, ale niekoniecznie Twoje wybory, zachowania, doświadczenia i emocje, które przy tym odczuwałeś, prowadziły do upragnionego wyniku?
Ile razy wkurwiałeś się AUTOMATYCZNIE na rzecz, której doświadczałeś, a kiedy emocje już opadły, nie byłeś w stanie racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania?
Ile razy marzyłeś o tym, by w swoim życiu osiągnąć coś więcej, ale po chwili sabotowałeś sam siebie, mówiąc, że to nie dla Ciebie, że brak Ci wiedzy, doświadczenia, determinacji, dyscypliny, konsekwencji, zaangażowania, odpowiedzialności, jaj, ładnej buzi, basowego głosu, pieniędzy, charakteru, etc.?
Ile razy chciałeś mieć w swoim życiu księżniczkę lub księcia z bajki, który traktowałby Cię z miłością, czułością, zaangażowaniem, szacunkiem, etc., a kiedy nagle ktoś taki się pojawiał, to nie potrafiłeś przyjąć tej miłości, ba…! Nie wierzyłeś, że ktoś może Cię prawdziwie kochać i szanować, bo przecież w środku czujesz, że na to nie zasługujesz?
Ile razy brałeś się za zrobienie czegoś nowego, ale OPÓR (cichy, skurwysyński głos w Twojej głowie) mówił, że to nie dla Ciebie i daj sobie spokój?
Ile razy powtarzałeś sobie, że OSTATNI RAZ zareagowałeś na patową sytuację tak mocno emocjonalnie, dałeś wyprowadzić się z równowagi, irytowałeś się jak małe dziecko, które nie może ułożyć klocka na klocku (z tą różnicą, że dziecko i tak nie odpuści, i POMIMO irytacji, tak czy siak to zrobi – a Ty po pierwszym failu odpuszczasz), wkurwiałeś się na rzeczy, które tak naprawdę nie mają w Twoim życiu żadnego znaczenia?
Ile razy chciałeś schudnąć, a wpierdalałeś jak świnia, oszukując samego siebie?
Ile razy robiłeś samego siebie w chuja (oczywiście tłumacząc się przed sobą na wszelkie możliwe sposoby i usiłując usprawiedliwić się przed sobą i innymi)?
Ile razy..?
Drogi Czytelniku… czy zastanowiłeś się kiedykolwiek, z jakiego powodu dzieje się tak, że NIBY WIESZ, że czegoś chcesz, NIBY ROBISZ coś w tym kierunku, ale finalnie nie udaje Ci się tego osiągnąć?
To właśnie Twoja PODŚWIADOMOŚĆ, która dla 90% społeczeństwa jest czymś obcym, czymś o czym słyszeli, ale nie potrafią tego nazwać, czymś co ich blokuje, ale tak naprawdę daje OGROM możliwości (jeśli ją zrozumiesz i nauczysz się z niej korzystać). To właśnie w niej, niczym programy, zakodowały się Twoje myśli, wybory, zachowania, doświadczenia, emocje, przyzwyczajenia, wspomnienia, wzorce, wyobrażenia, wartości, przekonania, pamięć permanentna.
Twoja podświadomość to wszystko to, co znajduje się (jak sama nazwa wskazuje) POD Twoją świadomością, a to oznacza, że – stety i niestety – wpływa na Twoją świadomość i działa AUTOMATYCZNIE.
Dobrze obrazuje to sformułowanie „psychika jako góra lodowa”, pochodzące z książki Sigmunda Freuda zatytułowanej „Wprowadzenie do psychoanalizy” (niem. „Die Traumdeutung”), wydanej po raz pierwszy w 1899 roku. W tej książce Freud przedstawia swoje teorie na temat snów i ich znaczenia dla analizy psychologicznej. Metafora góry lodowej została użyta przez niego do opisania struktury umysłu. Według Freuda, świadomość jest tylko niewielką częścią całej psychiki, podobnie jak widoczna część góry lodowej wystająca ponad powierzchnię wody. Pozostała część góry lodowej, znajdująca się pod powierzchnią, reprezentuje nieświadome pragnienia, impulsy i traumy, które kształtują nasze zachowanie, choć nie jesteśmy ich świadomi.
Świadomość i Podświadomość możesz wyobrazić sobie jako górę lodową, która wynurza się z oceanu. Świadomość to wszystko to, co widzisz gołym okiem jako czubek góry. Podświadomość to ta część, której nie widzisz, bo jest schowana pod wodą i ciągnie się do samego dna.
A to oznacza, że – stety i niestety – Twoja świadomość to tylko 5 procent tego, kim jesteś dzisiaj. Pozostałe 95 procent to właśnie Twoja Podświadomość.
Przykład? Już się rozpędzam…
Badania dowodzą, że myślimy, uwaga: 60-80 tyś. myśli w ciągu JEDNEGO DNIA.
Druga uwaga: 90% z nich POWTARZA SIĘ.
Trzecia uwaga: 70% z nich jest NEGATYWNA.
Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie to, że „negatywne” myśli mogą nawet wywołać chorobę. I może pomyślisz teraz: „ta, na pewno”, ale pozwól, że najpierw zadam Ci pytanie.
Znasz osobę, która przed wystąpieniem publicznym lata dziesięć razy do toalety? Albo boli ją brzuch? Ma nudności? Albo osobę, która na myśl o tym, że musi odezwać się do obcej dziewczyny lub chłopaka, robi się cała czerwona i nie jest w stanie powiedzieć ani słowa? Albo kogoś, kto często narzeka na swój stan zdrowia, a chociaż lekarze nie potrafią niczego zdiagnozować, to ta osoba i tak czuje się, jakby miała zaraz umrzeć?
No właśnie – skoro Twoje myśli potrafią sprawić, że nagle chce Ci się kupę (bo się stresujesz i denerwujesz), to powiedz mi, czy to przypadkiem nie oznacza, że myśli wpływają na fizjologię, a nasze ciało i umysł są ze sobą ściśle powiązane, działając razem, a nie osobno?
Chcesz przykładu popartego literaturą naukową? Proszę Cię bardzo!
„Efekt białego fartucha to wpływ sytuacji w gabinecie lekarskim na zwiększenie wartości ciśnienia tętniczego u pacjenta. Część pacjentów podczas mierzenia ciśnienia przez lekarza odczuwa stres, który przekłada się na zbyt wysoką wartość ciśnienia tętniczego podczas pomiaru. Osoby te podczas samodzielnych pomiarów w domu mają prawidłowe ciśnienie tętnicze, dlatego to zjawisko jest nazywane nadciśnieniem białego fartucha.
U większości pacjentów fakt pomiaru ciśnienia w gabinecie lekarskim wiąże się z reakcją stresową. Jej nasilenie może być różne, czasem jest ona zupełnie nieuświadomiona, ale zawsze skutkuje pewnym wzrostem ciśnienia tętniczego. Zjawisko to określamy „efektem białego fartucha”.
“Strach ma wielkie oczy”. Słyszałeś na pewno to stwierdzenie już nie raz, i nie dwa, ale jak to jest z tym strachem? Strach pojawia się tylko wtedy, kiedy masz na niego czas.. Brzmi abstrakcyjnie? Wyobraź sobie teraz sytuację, w której prowadzisz samochód i nagle wpadasz w poślizg przy dużej prędkości. Twój mózg wysyła sygnały do Twojego ciała i tak koncentruję Twoją uwagę na przetrwaniu tej patowej sytuacji, że robisz dosłownie wszystko by przeżyć. Patrząc na to z boku, możemy założyć, że osoba, która przeżywa taką (lub inną) sytuację, na pewno się boi. Czy tak jest? NIE! W sytuacji zagrożenia życia nie ma miejsca na strach, bo Twój organizm robi wszystko byś po prostu przetrwał! Strach pojawia się tylko wtedy, kiedy masz na niego czas! Pojawia się wtedy, kiedy masz czas myśleć “co jeszcze może się spierdolić”, a jak sam zauważyłeś, najgorszy scenariusz, który sobie zakładasz w 90% sytuacji nie ma miejsca… Oczywiście, jeśli boisz się czegoś panicznie i permanentnie, to podświadomie możesz doprowadzić do pewnych sytuacji, w których Twoje DECYZJĘ doprowadzą Cię do tego najgorszego scenariusza. Ale czy stało się to “samo”? Nie, doprowadziłeś do tego Ty poprzez swój negatywny dialog, a co za tym idzie podświadome kroki, które doprowadziły Cię do tego momentu.
Teraz, co by nie być gołosłownym, podam Ci przykład z własnej praktyki. Początkiem 2023 roku zadzwonił do mnie z samego rana nieznany numer. Kiedy odebrałem telefon, pan, który się ze mną skontaktował, przedstawił się i zaczął wypytywać o hipnoterapię. Po chwili wypowiedział jedno z moich „ulubionych” stwierdzeń/pytań/zdań (nie wiem sam jak to nazwać): „Chciałbym Pana przetestować”, „Jaką mam gwarancję, że to zadziała”, „Dużo na ten temat wiem”, etc. Moja reakcja? Taka sama, jak zawsze. Odpowiedziałem, że testować to może pan samochód, ale na pewno nie mnie. Mało tego, ów pan chciał się spotkać jeszcze tego samego dnia, którego dzwonił, na co w ogóle już mi szczęka opadła. Początkowo odpowiedziałem, że najbliższy możliwy termin przypada na za dwa tygodnie, i wtedy… padły pewne magiczne słowa, na które jestem wyczulony. Otóż, z „delikatną” (z naciskiem na „delikatną”) dozą rozczarowania w głosie, pan poinformował mnie, że to zdecydowanie za późno, bo on za trzy i pół tygodnia startuje w Mistrzostwach Polski w morsowaniu. Mało tego, oznajmił również, że celuje w podium, i że on nie chce sprawdzać sam siebie, tylko to wygrać. Moja pierwsza myśl: WARIAT. Ale właśnie do takich mam słabość… Uwielbiam ludzi, którzy robią pojebane rzeczy, i dla których na samym wstępie granice nie istnieją. Trzy i pół tygodnia do finałowego starcia, a szanowny pan przypomina sobie, że może fajnie byłoby popracować nad swoim umysłem, heh… Końcówka rozmowy była taka, że poinformowałem potencjalnego klienta, że muszę zadzwonić do innych umówionych na ten dzień osób, i jeśli uda mi się wszystko pogodzić, to zapraszam późniejszym wieczorem – i że oddzwonię, jak wszystko skonfrontuję. Finalnie spotkaliśmy się jeszcze tego samego dnia.
Ten „wariat” (pozytywny) to Łukasz Szpunar, z którym pracuję aż do dzisiaj. W wielkim skrócie: Łukasz miał już okazję do obcowania z morsowaniem i jego indywidualny rekord wynosił 1:30 (godzina i trzydzieści minut). W ciągu trzech i pół tygodnia spotkaliśmy się cztery razy. Ostatnia sesja miała miejsce dzień przed mistrzostwami i odbyła się online, bo Łukasz był już na miejscu. Wynik, który osiągnął, był dokładnie taki, jak zaplanowaliśmy. Od samego początku Łukasz celował w cztery godziny, co w porównaniu z jego poprzednią próbą (1:30) wydawało się abstrakcją (choć tylko dla kogoś, kto nie pojmuje, że to umysł jest tym, co sprawia, że cała reszta działa). Łukasz skończył swoją próbę z wynikiem 4:02 (cztery godziny i dwie minuty), zdobywając drugie wicemistrzostwo Polski. Tym sposobem pobił swój indywidualny rekord sprzed roku o bagatela dwie i pół godziny.
Właśnie to potrafi Twój umysł i Twoje ciało, kiedy nauczysz się korzystać ze swojego potencjału. Wisienka na torcie jest jednak dopiero przed Tobą, drogi Czytelniku, bo wyniki wynikami, ale to, co stało się podczas tego wyczynu, przerosło nawet moje oczekiwania.
Przejdę od razu do konkretów. Podczas takiej imprezy pieczę nad uczestnikami sprawują sędziowie oraz ratownicy medyczni, którzy dbają o zdrowie zawodników. Jednym z wymogów dalszego uczestnictwa w imprezie jest przede wszystkim temperatura ciała zawodnika. Jeśli temperatura Twojego ciała spadnie poniżej 34 stopni Celsjusza, ratownicy przerywają walkę (nawet jeśli jesteś świadomy, odpowiadasz logicznie i merytorycznie na zadawane pytania, etc.). Po około trzech godzinach temperatura ciała Łukasza spadła poniżej 34 stopni. Ratownicy poinformowali go, że są zmuszeni zakończyć jego próbę. Łukasz poprosił ratowników (wykazując przy tym pełną świadomość tego, co się dzieje), o dosłownie 5 minut, deklarując, że po tym czasie temperatura jego ciała wzrośnie. Ciekawe, prawda? Ratownicy na szczęście poszli mu na rękę (przy okazji wymieniając się między sobą wymownymi spojrzeniami), a po pięciu minutach temperatura ciała Łukasza rzeczywiście wzrosła do ponad 34 stopni Celsjusza. Magia? Nazywaj to jak chcesz. My po prostu byliśmy na to przygotowani i przewidzieliśmy taką sytuację, a przede wszystkim to, w jaki sposób WŁASNYMI MYŚLAMI na nią odpowiednio zareagować, wpływając realnie na własną fizjologię. Prawdziwy magik swoich tajemnic nie zdradza, mogę Ci jednak powiedzieć, że z tej techniki korzystają zawodowi i profesjonalni sportowcy z czołówek trenowanych dyscyplin (Pele, McGregor, Błachowicz, Świątek, Djoković). Nie opowiem Ci o tym, co dokładnie przygotowaliśmy na taką ewentualność, ale zdradzę, że ta technika to nic innego jak „scenariusz” lub „wizualizacja”, która była bardzo mocno przemyślana i idealnie dobrana do panujących warunków. By mogła zadziałać i faktycznie przełożyć się na uzyskany efekt, musiała towarzyszyć jej silna emocja. I tak było właśnie w tym przypadku.
Jak więc widzisz, Twoje myśli mają ogromne znaczenie. To, co myślisz, to, jak myślisz, i to, w jaki sposób myślisz, może spowodować tak wiele „złego”, jak i wiele „dobrego” (są to pojęcia względne, stąd cudzysłów).
Obecnie wraz z Łukaszem przygotowujemy się do pobicia rekordu Guinnessa w najdłuższym przebywaniu w skrzyni z lodem. Rekord zaplanowany jest na 4. listopada 2023 roku, ale już Ci mogę powiedzieć, że Łukasz jest na to gotów jak nikt inny i niebawem znajdziesz informację u mnie i w mediach, że rekord Guinnessa został pobity.
⎯
Zanim przejdziemy dalej, chciałbym przytoczyć Ci anegdotę z książki „Potęga podświadomości, hipnoza i psychostymulacja” , napisaną przez polską pionierkę hipnozy i analgezji hipnotycznej, a także chemiczkę i pracownika naukowego Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. O kim mówię?
„Maria Szulc w latach 50. zorganizowała Zakład Chemii (obecnie Zakład Biochemii i Biologii) w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i została jego pierwszym kierownikiem. Wkrótce wstąpiła do Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika, gdzie wraz z doktorem Franciszkiem Chmielewskim założyła sekcję bioelektroników. W ramach tej działalności wygłaszała odczyty, a także demonstrowała hipnozę werbalną. Nawiązała kontakt z Leonidem Wasiliewem, za którego namową wzięła udział w konferencji naukowej z dziedziny hipnologii w Jenie w roku 1966.
Rozpoczęła badania nad wpływem hipnozy na ludzki organizm oraz jej zastosowaniem w analgezji i leczeniu. W ramach Planu Prac Naukowych Wyższych Szkół Wychowania Fizycznego i Instytutu Naukowego Kultury Fizycznej na lata 1966-1970 opublikowała pracę naukową związaną ze zjawiskiem alkoholizmu, pt. „Zmiany biochemiczne w organizmie pod wpływem alkoholu”.
Z czasem zaczęła wykorzystywać hipnozę do leczenia nerwic, wad wymowy, uzależnień, nieumiejętności koncentracji etc. W latach 60. nawiązała współpracę z doktorem Ryszardem Kobosem, a w 1966 roku rozpoczęła pracę jako hipnolog w Ośrodku Chirurgii Estetycznej w Warszawie.
W 1975 roku za osiągnięcia w dziedzinie hipnozy, nadano jej honorowe członkostwo Międzynarodowego Stowarzyszenia Naukowców (Honorary Membership Status in The Intemational Society)”.
Pani Maria Szulc w swojej książce pisze:
„Swego czasu pewien lekarz anestezjolog, zainteresowany możliwością tego typu znieczulenia, wyraził chęć poddania się próbie. Zgodnie z jego życzeniem wykonałam zabieg psychostymulacji (własna nazwa techniki, którą stosowała autorka – opierała się na transie hipnotycznym – przyp. aut.), a następnie podałam mu zapałki i papierosa, prosząc, aby go sam zapalił.
– A teraz proszę unieść nieco prawą rękę do góry, podać mi zapalonego papierosa i otworzyć oczy, aby być świadkiem tego, co za chwilę nastąpi. Nie poczuje pan na dłoni bólu oparzenia – powiedziałam.
Lekarz otworzył oczy.
Z wolna przybliżyłam palącego się papierosa do uniesionej ręki i tlącym się żarem dotknęłam ręki doktora.
– Proszę przycisnąć mocniej, na razie nic nie czuję – odezwał się lekarz.
Spełniłam jego życzenie. Lekarz tylko się uśmiechnął i powiedział:
– Widzę, że parzy mnie pani naprawdę, ale bólu nie czuję.
Pragnę nadmienić, że powyższe doświadczenie zostało powtórzone przy silnym świetle i sfilmowane.”
Niestety, mimo poszukiwań, nie udało mi się znaleźć owego nagrania. Są informacje o filmie, ale filmu do tej pory nie odnalazłem. Natomiast mogę pokazać Ci urywek innego doświadczenia, które jest udokumentowane, i w którym pojawia postać autorki książki, Marii Szulc.
Obejrzysz go, klikając w link:
Romilla Ready i Kate Burton, w swojej książce NLP dla bystrzaków, poruszają tematykę podświadomości i w jednym z rozdziałów piszą:
„Jeżeli wciąż masz wątpliwości na temat tego, jak potężne są nieświadome procesy kontrolujące Twój organizm, przemyśl doświadczenie, jakie wykonał kiedyś Paul Thorsen, który zahipnotyzował pewnego człowieka i powiedział mu, że pióro, które trzyma w ręce, jest w rzeczywistości rozpalonym pogrzebaczem. Następnie dotknął nim ręki zahipnotyzowanego i… w miejscu, w którym pióro zetknęło się ze skórą, natychmiast pojawił się bąbel po oparzeniu”.
Czy te informacje są zweryfikowane? Ciężko powiedzieć, bo nie mogę doszukać się czegoś więcej prócz samej „opowieści”, ale… W zamian znalazłem jeszcze ciekawsze przykłady tego, co potrafi Twoja podświadomość, a co za tym idzie, Twój umysł, Twoje ciało i hipnoza. Zdradzę Ci, że w dalszej części mojej książki podzielę się z Tobą udokumentowanym w raporcie klinicznym przykładem, w którym 27-letni szwajcarski żołnierz oślepł po wybuchu pocisku, a później odzyskał wzrok w pewien „magiczny” sposób. I tak, właśnie w taki sam sposób chcę wzbudzić Twoją ciekawość i zainteresowanie, w jaki robią to reżyserowie seriali pod koniec emocjonującego odcinka.
Zanim jednak pójdziemy dalej, cofnijmy się na chwilę do początku.
Badania dowodzą, że 90% naszych myśli w ciągu dnia powtarza się, a przez 95% naszego życia żyjemy nieświadomie (podświadomie).
Te same myśli prowadzą do tych samych wyborów. Te same wybory prowadzą do tych samych zachowań. Te same zachowania prowadzą do tych samych doświadczeń. Te same doświadczenia prowadzą do tych samych emocji. Te same emocje i uczucia – wpływają na nasze myśli.
Zaczynasz powoli kumać czaczę?
Ostatni przykład, i pozwolisz, że wreszcie Ci się przedstawię.
Wyobraź sobie teraz małą dziewczynkę (dajmy jej na imię Hania) wychowującą się w rodzinie, w której matka pozwala swojemu partnerowi na każde zachowanie: zarówno wobec niej, jak i wobec córki, gdyż się go boi, ale mimo złego traktowania, dalej z nim jest. Hania przez całe swoje dzieciństwo i okres dorastania nie zaznała miłości ze strony ojca. Mało tego, ojciec znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, tak samo jak nad swoją partnerką – mamą Hani. Hania wychowała się bez żadnych konkretnych wzorców, czy to ze strony ojca, czy ze strony matki, która zawsze była bierna. Hania nigdy nie otrzymała również od swoich rodziców uczuć i nie doświadczyła miłości, szacunku, odpowiedzialności, i tak dalej. Będąc w szkole i obserwując Internet, zauważyła, że coś w jej sytuacji jest nie tak, i doszła do wniosku, że zachowania, których doświadcza ze strony rodziców, nie są czymś czego w przyszłości chce w swoim życiu. Obiecała sobie, że jej partner na pewno będzie inny. Niestety, pierwszy partner okazał się być identyczny jak jej ojciec. Znęcał się nad nią, nie okazywał uczuć, szacunku, miłości. Hania zaczęła zastanawiać się, co robi nie tak. Przecież postanowiła sobie, że w dorosłym życiu zazna miłości i wszystkiego tego, czego nie dostała od rodziców. Hania była na tyle silna, że rozstała się ze swoim pierwszym partnerem, który odbiegał od wymarzonego ideału, jakiego do tej pory nie zaznała. Nagle w jej życiu pojawił się inny mężczyzna, który okazał się być przeciwieństwem zaprogramowanego wzorca z dzieciństwa. Mężczyzna okazywał Hani miłość, szacunek, troskę, zainteresowanie. Hania z początku była w siódmym niebie, bo przecież zawsze takiego kogoś szukała. Kiedy jednak otoczka zauroczenia obojgiem partnerów zeszła na dalszy plan, Hania zaczęła się zastanawiać i myśleć o tym, że to, co łączy ją z obecnym partnerem, musi być fikcją. Zaczęła zarzucać swojemu partnerowi, że jej na pewno prawdziwie nie kocha, że ją oszukuję, że z pewnością ma kogoś na boku, etc. Mężczyzna zapewniał Hanię, że ją kocha, okazywał swoją troskę i zainteresowanie, mimo tego, co mówiła, ale Hanię coraz bardziej to odpychało i w końcu zakończyła związek z – mogłoby się wydawać – mężczyzną ze swoich marzeń.
Czy podczas czytania tego przykładu, zaświeciła Ci się lampka w głowie?
Jeśli nie, to już Ci wszystko tłumaczę.
Dziecko do 7. roku życia nie posiada świadomości. Do 7. roku życia kieruje nami podświadomość, która uczy się poprzez powtarzanie (wzorzec) i poprzez hipnozę (obniżenie częstotliwości fal mózgowych na alfa/theta). Umysł dziecka do 7. roku życia jest właśnie w tym stanie (stanie hipnozy). To dlatego dziecko bezkrytycznie wierzy, kiedy powiesz mu, że przyjdzie wróżka albo Święty Mikołaj. To dlatego też, kiedy ogląda bajkę, i widzi, że ktoś lata, zadaje Ci pytanie (BO JESTEŚ DLA NIEGO WZORCEM JAKO RODZIC): „Czy to tato/mamo możliwe?” Jeśli odpowiesz, że tak, to Ci uwierzy.
Uwierzy Ci również wtedy, kiedy będziesz go jebać za byle co, kiedy będziesz je poniżać, traktować jak śmiecia, bez uczuć, miłości, mówiąc, że się do niczego nie nadaje.
Chyba nie muszę podawać Ci więcej przykładów tego schematu…
A wracając do Hani i tego, co się stało:
Wzorcem dla podświadomości Hani był patologiczny ojciec, który nie szanował swojej partnerki i stosował przemoc wobec niej oraz wobec córki. Wzorcem była również bierna matka, która nie szanowała samej siebie i zgadzała się na wszystko, co robił jej partner. Oboje, ojciec i matka, nie okazywali miłości, szacunku, troski, etc. wobec swojej córki. A to oznacza, że wzorzec, który mimowolnie został zaprogramowany w podświadomości Hani, wygląda właśnie tak, a nie inaczej. Hania z dzieciństwa zna przemoc, wzorzec mężczyzny (ojca) jako kata bez uczuć, wzorzec kobiety (matki) bez szacunku do siebie, swojego dziecka, i bez okazywanej miłości (pamiętaj, że to tylko i aż przykład, jestem świadom tego, ile w takich sytuacjach jest zmiennych, bo właśnie z tym spotykam się w swojej pracy).
Dla Hani „bezpieczne” jest to, co zna, a nie to, czego nie zna. Zaczyna świtać?
Hania świadomie chce księcia z bajki, a podświadomie tak czy siak wybiera mężczyzn, których wzór zna (ojciec). Dostając miłość, uznaje, że ktoś ją oszukuje, i ona sama na tę miłość nie zasługuję, bo jest jej obca. Dostając przemoc, brak uczuć, etc., czuje się „bezpiecznie”, bo jest to coś, co zna, i co zostało w niej dosłownie zaprogramowane.
Jak już jesteśmy przy Hani, rodzinie, a co za tym idzie: wzorcach, to zadam Ci pytanie. Jeśli jesteś rodzicem i Twoje dzieci mają styczność z Twoimi rodzicami (dziadkami), to na pewno zauważyłeś, że dziadkowie zachowują się zupełnie inaczej w stosunku do swoich wnucząt i próbują wychować je w inny sposób, niż wychowali Ciebie. Prawda? Patrząc na to, jak Twoi rodzice zwracają się do Twojego dziecka, często możesz wpadać w dysonans poznawczy, bo przypominasz sobie, że w podobnej sytuacji Ciebie traktowali zupełnie inaczej. Skąd się to bierze? Już tłumaczę. Przez lata, które spędzamy na tym świecie, z biegiem czasu i doświadczenia, które dosłownie łapiemy, wykształca się w nas zdolność krytycznego myślenia – i nie tylko. Żeby Twój mózg mógł złamać podświadome wzorce, musi minąć sporo czasu, zwłaszcza jeśli nie wiesz, jak właściwie mógłbyś coś z tym zrobić. Te wzorce potrafią się za nami ciągnąć dziesiątkami lat. Z jednej strony bardzo chcemy w wielu przypadkach nie traktować swoich dzieci tak, jak nasi rodzice traktowali nas (niejednokrotnie wręcz dajemy sobie słowo, że w sytuacji X nigdy nie zareagujemy tak, jak nasi rodzice), a mimo to zapewne doskonale wiesz, że dzieje się inaczej – i nie raz, i nie dwa pewnie zdarzyło Ci się, kiedy już emocje opadły, stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie głośno: „przecież miałem nie popełniać tych samych błędów co moi rodzice”. A jednak…
Tak więc skąd u dziadków taka zmiana? To bardzo proste. Z czasem, który upłynął od momentu wychowania Ciebie, Twój rodzic dostrzegł, zauważył i zrozumiał, na jakich płaszczyznach wychowania Ciebie dosłownie dał dupy. Zajęło mu to sporo czasu, by stanąć z prawdą twarzą w twarz i przyznać samemu przed sobą, że gdzieś popełnił błąd. W jaki sposób chce naprawić ten błąd? Już chyba znasz odpowiedź… Bingo! Usiłując wychować Twoje dzieci i swoje wnuki w zupełnie inny sposób, niż wychował Ciebie. Jest to swego rodzaju kompensacja i zadośćuczynienie. Jeśli to, co teraz przeczytałeś, jest dla Ciebie abstrakcją, bo nie posiadasz jeszcze dzieci, ale masz swoich dziadków i rodziców, to zapytaj jednych i drugich, jak różni się ich podejście do Ciebie i na co Twoi dziadkowie pozwalali bądź też nie pozwalali Twoim rodzicom, a na co pozwalali lub nie pozwalali Tobie.
Teraz już wiesz (oczywiście mniej więcej), jak działa nasza podświadomość. Czy to oznacza, że jest „zła”? Nic bardziej mylnego, ale o tym dowiesz się w dalszej części mojej książki.
Zgodnie z obietnicą, pozwolę sobie Ci się przedstawić.
Nazywam się Bartłomiej Florek.
Z wykształcenia jestem magistrem psychologii. Jestem również certyfikowanym hipnoterapeutą i praktykiem NLP. W swojej pracy zajmuję się właśnie podświadomością (i nie tylko), która otwiera się na nas podczas obniżenia częstotliwości fal mózgowych na alfa i/lub theta, a to oznacza, że narzędziem, z którego korzystam, jest hipnoza. Pracuję z przedsiębiorcami, sportowcami i osobami, które od swojego życia chcą coś więcej. Hipnozy używam w najróżniejszych przypadkach. Od pracy z traumami, fobiami, lękami, nałogami, brakiem pewności siebie, etc., po tzw. Professional Performance Consulting, który ma za zadanie wykrzesać z Ciebie i Twojej pracy (na każdej płaszczyźnie) jak najlepszy dla Ciebie wynik. Wśród moich klientów możesz znaleźć sportowców z osiągnięciami skali światowej, przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, jak i tych, którzy zatrudniają w swojej firmie setki ludzi. Dyrektorów, menedżerów, oraz osoby, które pracują na etacie i chcą od życia czegoś więcej.
Moja przygoda z hipnozą zaczęła się stosunkowo niedawno, bo miało to miejsce zaledwie dwa lata temu. Jak widzisz, w ciągu tych dwóch lat prężnie WYPRACOWAŁEM swoją pozycję na rynku i rozwinąłem zarówno swoją firmę, jak i sam siebie. Podczas certyfikowanego kursu hipnozy na którym byłem wraz ze swoją mamą, już po 15 minutach oznajmiłem jej, że po powrocie zacznę się tym zajmować.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem – i przy tej okazji pozwolę sobie przedstawić Ci jedną z cech charakteru/zachowania, o której często zapominamy.
Pojęcie spójności Wikipedia opisuje w następujący sposób:
„Poczucie sensowności (meaningfulness) – określa ono, na ile człowiek czuje, że jego życie ma sens, że warto wkładać wysiłek i zaangażowanie, aby sprostać wymaganiom życia. Człowiek którego cechuje wysokie poczucie sensowności, chętnie podejmuje wyzwania, oraz wysiłek rozwiązywania problemów i radzenia sobie z nimi. Ten składnik poczucia koherencji jest motywacyjno-emocjonalny”.
Z kolei NLP (neurolingwistyczne programowanie) mówi o spójności tak:
„Spójność oznacza zgodność wyrażanych chęci z podejmowanym działaniem, pewność co do własnych decyzji i podejmowanie kroków ku realizacji zaraz po pierwszej deklaracji. Przykłady: osoba spójna robi coś co deklaruje że zrobi, niespójna mówi że coś zrobi, jednak nie podejmuje działania. Jeśli chodzi o wyznawane wartości, spójna osoba obudzona o 3 rano w nocy odpowie tak samo, na zadane pytanie jak podczas pełnej świadomości”.
Z tego miejsca (właśnie wtedy, kiedy Ci się przedstawiam), pragnę Ci serdecznie podziękować za zakup mojej książki. Nie musisz mi wierzyć, ale możesz pozwolić sobie na to, by wiedza, praktyka, i wszystko to, co w niej zawarte, przełożyć na swoją rzeczywistość i korzystać z tych narzędzi tak często, jak tylko tego potrzebujesz. Daję Ci słowo, że praktyka tego, co opisałem w dalszych rozdziałach, pozwoli Ci zrozumieć swoją podświadomość, a także dowiedzieć się, w jaki sposób skutecznie się z nią komunikować. Nauczysz się podstaw hipnozy i hipnoterapii, zapoznasz się z pojęciami psychologicznymi, jak i żargonem NLP. Znajdziesz tutaj również cytaty ludzi znacznie mądrzejszych i bardziej biegłych ode mnie, które otworzą Ci oczy.
I wiele, wiele więcej.
Książkę znajdziesz tutaj