Z kodem OPI35 masz 3cią autohipnozę w koszyku GRATIS!

Moje programy

  • Mentoring

    Twoje WYNIKI w sporcie, biznesie, życiu osobistym (oferta podstawowa, istnieje możliwość indywidualnego rozszerzenia) 6200,00 
    Zamów
  • Promocja!

    Hipnoza | Hipnoterapia – pakiet 4 sesji

    Kupując pakiet możesz zaoszczędzić aż 800zł! Original price was: 3200,00 zł.Current price is: 2400,00 zł.
    Zamów
  • Hipnoza | Hipnoterapia – sesja indywidualna

    Wspólnie popracujemy z Twoją podświadomością 800,00 
    Zamów
  • Autohipnoza na SCHUDNIĘCIE

    Zapomnij o zbędnych kilogramach raz na zawsze 97,00 
    Zamów

Hall of Fame

Mateusz "Don Diego" Kubiszyn - 3 krotny Mistrz Świata K1, Gromda Champion
"Jestem człowiekiem wielozadaniowym i mam na głowie sporo obowiązków: praca strażaka, prowadzenie działalności gospodarczej oraz dodatkowo uprawiam sport zawodowy (sporty walki). Natłok obowiązków, towarzyszący temu stres powodowały narastające zmęczenie i zaniedbywanie obowiązków. Współpraca z Bartkiem polegała przede wszystkim na nauce efektywnego odpoczynku i regeneracji podczas popołudniowych drzemek. Już od pierwszej sesji poczułem różnicę, nauczyłem się zasypiać szybko (co wydłużyło całkowity czas snu) i widzę poprawę w efektywności moich działań w życiu codziennym."
Sprawdź
Dawid Malczyński - YouTuber i Biznesmen
"Mega profesjonalista, z indywidualnym podejściem! Pracowaliśmy razem 3 miesiące i po każdej sesji czułem olbrzymią poprawę swojego mentalu! Polecam z całego serca!"
Sprawdź
Katarzyna Jakubowska - Rekordzistka Guinnessa i Mistrzyni Polski
"Bartłomiej Florek to osoba z niewiarygodnym doświadczeniem! Bartek przygotowywał mnie mentalnie do Rekordu Guinnessa w kontakcie całego ciała z lodem. Miałam kilka sesji autohipnozy. Podczas ustanawiania rekordu byliśmy w kontakcie telefonicznym. Kiedy gasło mi słoneczko Bartek przywracał mi jego blask. To niesamowita osoba działająca cuda. Mój rekord jest również rekordem Bartka! Dziękuję bardzo za pokazanie mi jak można zrobić więcej niż nam się wydaje."
Sprawdź
Krzysztof Chodakowski - Doradca Ubezpieczeniowy UK
"Zaczynam rozumieć" - czyli krótka recenzja co przyniósł mi mentoring z Bartkiem. Zrozumiałem, że większość problemów - kreujemy sami lub wyolbrzymiam je bardziej niż to potrzebne. Moje podejście do życia całkowicie się zmieniło, a na problemy zacząłem reagować śmiechem lub "challenge accepted" niż złością i obwinianiem się - jak to było dotychczas. Po pierwszej rozmowie z Bartkiem zainspirowałem się. Po drugiej obudziłem, a po trzeciej utwierdziłem, że nie ma elixiru na szczęście - i tylko my sami decydujemy czy będziemy szczęśliwi czy nie. Niby to wiemy, a problem jest w tym - że tak naprawdę szczerze w to nie wierzymy. Na początku obawiałem się, że tylko sobie luźno rozmawiamy o wszystkim i niczym, ale latając z Bartkiem po tematach od mojego biznesu po moje życie prywatne - wszystko jak puzzle zaczęło łączyć się w całość. Myślałem, że otrzymam jakieś "rady i wskazówki" co i jak... lecz najlepsze w tym mentoring'u było to, że doszedłem do wszystkiego sam... czyli zgaduję, że taki niecny plan na mnie był uknuty od początku. PS. Do hipnozy podchodziłem z lekkim uśmiechem i mało poważnie... ale po pytaniu od znajomego po sesji z Bartkiem: " Ty jesteś jakiś zahipnotyzowany? " w czasie bardzo stresowej i trudnej sytuacji pomyślałem " chyba działa ".
Sprawdź
Paweł Kaczmarczyk - Druga Strona Medalu
"Świetne podejście do klienta, dobranie narzędzi do pracy i potencjalnych rozwiązań problemów. Dzięki Bartkowi dowiedziałem się, że narcyzm nie musi być wadą i można używać go mądrze!"
Sprawdź
Łukasz Szpunar - Rekordzista Guinnessa i II Wicemistrz Polski
„Jeśli chodzi o rozwój osobisty, przerabiałem wiele technik i programów, których jest mnóstwo na rynku. Czasem wszystkiego jest tak dużo, że ciężko wybrać to, co będzie dla Ciebie najskuteczniejsze. Tak właśnie było w moim przypadku. Już od pierwszej sesji u Bartka, wiedziałem że dobrze trafiłem, bo wybrał dla mnie narzędzia, które będą najbardziej skuteczne w tym, co chce osiągnąć... A praca z moją podświadomością podczas transu hipnotycznego, była dopełnieniem tego, czego potrzebowałem. Uprawiam bardzo świeży i ciężki sport jakim jest morsowanie wyczynowe. Polega to na spędzeniu jak największej ilości czasu w balii z wodą i lodem, która ma zbliżoną temperaturę 0 stopni. Mój wynik zależy od mojej silnej woli, ale również bariery bezpieczeństwa. Bo gdy temperatura ciała spadnie za nisko, to udział w tym momencie się kończy. Muszę tak pokierować swoim organizmem, by w tym dyskomforcie znalazeźć komfort i wtedy temperatura się utrzyma, a mój organizm będzie pracował jak szwajcarski zegarek. Ćwiczenia pracy nad umysłem oraz hipnoza, pozwoliła mi osiągnąć rewelacyjny czas 4 godzin. A Bartek jest jednym z ojców tego sukcesu. Polecam serdecznie. Jest to jeden z najlepszych trenerów mentalnych w Polsce jakich poznałem.”
Sprawdź
Wiktoria Pleśniak - Mistrzyni MMA Polska 2024, Mistrzyni Polski No Gi 2024
"Współpracę z Bartkiem zaczęłam dość niedawno, natomiast już widzę efekty naszych spotkań. Z jego pomocą udało mi się wywalczyć 2 złote medale na Mistrzostwach Polski No Gi oraz 10-tych Mistrzostwach Mma Polska. Profesjonalne podejście, skuteczne metody dzięki którym możemy osiągać niesamowite rezultaty. Naprawdę polecam każdemu, kto poszukuje wsparcia w procesie samorozwoju i osiągania celów! :)"
Sprawdź
Oskar Poźniak - Mistrz Polski MMA 2023
"Współpracuje z Bartkiem już od dłuższego czasu i od tego momentu realizuje wszystkie swoje cele w 100%! Bartek z jego hipnozą oraz rozpisywaną przez niego dietą, okazał się ostatnim niezbędnym elementem w moich przygotowaniach. Podczas naszej współpracy stoczyłem 7 walk, z czego wygrałem wszystkie i podczas tego procesu zdobyłem tytuł Mistrza Polski. Pozytywne skutki naszej współpracy da się również odczuć w życiu codziennym -  większą pewność siebie, samodyscyplina czy kontrola nad emocjami. Dzięki Bartek jeszcze raz i serdecznie polecam tego gościa!"
Sprawdź
Rafał
"20.02 odbyłem sesje, laczem video z mieszkania, która dotyczyła mojego leku przestrzennego. Bałem się tzw. dziurawej podłogi, czyli widzieć przestrzeń pod sobą. 28.02 sprawdziłem i powiem... pomogło. Wszedłem na most wiszący Blackforest Line. Z małym wsparciem kolegi i nierozglądajac się zbytnio w dół :) przeszłem i wróciłem. Nawet się nie pociłem. Wiadomo musiałem się trzymać poręczy i nie było zafajnie kiedy bujało mostem ale najważniejsze... nie czułem jak wcześniej strasznego lęku i nie miałem uczucia "zaciśniętej" klatki piersiowej. Przy końcach nawet puszczałem poręcz:) jeszcze pewnie kilka takich akcji i może będzie dobrze :)"
Sprawdź
Mariusz - Lider Branży Stomatologicznej
"Bartka znam od pół roku. Zaczęliśmy od hipnozy, a potem przeszliśmy do pracy nad moim nastawieniem do biznesu i mogę szczerze powiedzieć, że odkąd poznałem Bartka, moje życie zmieniło się na lepsze. Zmiana o 300%. Obecnie pracujemy dużo nad moim mentalem. Bartek potrafi w ciągu godziny szybko zdiagnozować co, komu dolega i podpowiedzieć różne praktyczne rozwiązania. Polecam z całego serca."
Sprawdź
Przemysław
"Jestem zadowolony ponieważ autohipnoza oraz konsultacja telefoniczna z Bartkiem dały mi więcej niż kilkumiesięczna psychoterapia systemowa a to dlatego, że dostałem rozwiązania oraz narzędzia do pracy nad sobą. Polecam"
Sprawdź
Arkadiusz Kaszuba - Low-kick World Champ / Pro MMA Fighter
"Podejście mentalne do życia i sportu jest bardzo ważne. Wszystko zaczyna i kończy się w naszej głowie. Praca nad mentalem i ciałem? Tylko u tego Gościa. Wspólnie robiliśmy mój limit wagowy przed EFM 2."
Sprawdź
Bartosz Rewera - Pro MMA Fighter
"Nie sądziłem, że hipnoza może być tak skuteczna i mimo, że pracujemy nad rzeczami związanymi z moim podejściem do walk, to rykoszetem dostaję chociażby moja samokontrola i podejście do życia. Pracujemy razem również na płaszczyźnie dietetycznej. Robienie wagi nigdy nie było tak proste."
Sprawdź
Krystian Zupa - Profesjonalny jeździec, Menadżer stadnin koni
Bartek ma profesjonalne podejście do klienta i świetny kontakt. Jest otwarty i holistycznie podchodzi do problemów. Stara się zrozumieć i doradzić, a nie wygłaszać tezy bez poparcia. Praca z nim już od pierwszego spotkania zmienia punkt widzenia i wrzuca myślenie na nowe tory."
Sprawdź
Kinga
"Pełen profesjonalizm. Rewelacyjny człowiek świetna współpraca. Jestem mega wdzięczna że tu trafiłam i polecam każdemu z całego serca 💜"
Sprawdź
Łukasz Smarzyński - Bokser
"Należę do ludzi dla których doba jest o wiele za krótka. Dwunastogodzinna zmiana nad grillem, po 22 trening, a każdą wolną chwilę staram się poświęcić rodzinie i efektem tego jest przemęczenie, które w oczywisty sposób odbierało mi chęci do dalszej pracy, co skutkowało moim zaangażowaniem na 50% i brakiem progresu, a wręcz spadkiem wszelkich wyników. Ok. pół roku temu rozpocząłem współpracę z Bartłomiejem Florkiem, początkowo bardzo sceptycznie i z lekkim uśmiechem podchodziłem do tematu hipnozy jednak po namyśle stwierdziłem „co mi tam" I spróbowałem. Bartek okazał się naprawdę spoko gościem, który bardzo chętnie odpowiedział na wszelkie pytania, a także dopytał o wszystko nad czym chciałabym pracować. No i się zaczęło, po wstępie rozpoczęliśmy pierwszą sesję hipnotyczną w ciągu ok. godziny w bardzo przyjemnym stanie głębokiej relaksacji rozpocząłem pracę nad tym co chciałbym zmienić w swoim boksie, a efekty odczułem już w kolejnej walce. Warto spróbować."
Sprawdź
Tomek Sornat
"Jestem zadowolony z materiałów do autohipnozy Bartka Florka. Jego podejście do procesu hipnotycznego jest niesamowicie skuteczne i inspirujące. Jego głos płynnie wprowadza mnie w podróż do głębokiego relaksu i transformacji. Materiały są pełne pozytywnej energii i motywacji. Dzięki nim mogłem odkryć nowe poziomy świadomości i zastosować hipnoterapię do własnego rozwoju i doświadczenia wewnętrznej transformacji. Jego technika skupia się na pozytywnych aspektach życia, samoulepszaniu i osiąganiu harmonii wewnętrznej. Czułem nieomal jego fizyczną obecność, wsparcie do działania po każdej sesji autohipnozy. Nagrania są skonstruowane w sposób budujący zaufanie i zapewniają bezpieczne i przyjemne doświadczenie hipnotyczne. Kto szuka sposobów na poprawę swojego samopoczucia, uwolnienie od stresu i rozwinięcie swojego potencjału znajdzie w nich nieocenioną pomoc."
Sprawdź
Michał
"Polecam! Mam wrażenie , że po 3 sesjach więcej się u mnie zmieniło na lepsze niż po 2 latach psychoterapii."
Sprawdź
Karol
"Cześć, chciałem się podzielić opinia z już drugiej sesji hipnoterapii. Swoja przygodę z samorozwojem jak i odkrywaniem siebie zacząłem parę lat temu, od psychologii, psychoterapii, cyberpsychotroniki no i hipnoterapia, jedyne co moge powiedziec wielki poklon dla Bartka. Nie potrafiłem się wysłowić po hipnoterapii tyle refleksji do mnie dotarło, zauważyłem wkoncu to czego nie widziałem przez ten cały czas..., Jest to zloty graal moich poszukiwań, ten klej który skleił te wszystkie puzzle które zbierałem przez tyle lat. Bardzo dziękuje i będę kontynuował, jest to tak potężne narzędzie a w wykonaniu Bartka jest to po prostu majstersztyk, czapki z głów, wybitny rzemieślnik swojego fachu, polecam z całego serca."
Sprawdź
Olaf
"Jeśli chcesz: - Porozmawiać o swoich traumach z dzieciństwa - Przedyskutować swoje relacje z rodzicami i pozastanawiać się dlaczego jesteś taki a nie inny - Małymi krokami zacząć wyciszać swoje demony, szukać spokoju, a najlepiej znieczulenia od tego strasznego, ciężkiego życia… To poszukaj innego specjalisty ;) ALE. Jeśli chcesz dogadać się ze swoimi demonami. Umieć je wykorzystać tak żeby być na maksa skuteczny w swoim życiu. Wszystko jedno czy w sferze zawodowej czy osobistej. Jeśli chcesz czerpać z życia tyle ile się da. Omijać kompromisy i przeszkody. Pewnym siebie sięgać po swoje marzenia z uśmiechem na ustach. …To umów się na mentoring do Bartka. I lepiej się pospiesz, bo nie wiem czy w Polsce znajdziesz drugiego tak profesjonalnego i skutecznego gościa."
Sprawdź
Krzysztof
"Podstawą do rozpoczęcia hipnozy u Bartka było jego profesjonalne podejście do zrozumienie moich traum i fobi z jakimi zmagam się od przeszło 30 lat. Wiem, że jestem ciężkim przypadkiem ale już po pierwszej hipnozie 30 letnia skała we mnie zaczęła pękać. Serdecznie polecam każdemu z małymi i dużymi problemami z którymi sobie nie radzi."
Sprawdź
Filip
"Doskonałe zrozumienie potrzeb klienta, jestem w pełni usatysfakcjonowany i na pewno jeszcze tu wrócę!"
Sprawdź
Joanna
„Pełen profesjonalizm w tym co mi zostało zaproponowane i zrealizowane. Godziny rozmów, wspólnych zajęć w bardzo trudnym dla mnie czasie były najlepszą terapią. Poza tym szczerość, bezpośredniość i świetny kontakt sprawiły, że ,,przepaść wiekowa" między nami nie istniała. Brakuje mi naszych spotkań Polecam Bartka wszystkim, którzy lubią prawdę do tzw. ,,bólu"."
Sprawdź
Adrian
"Bartek jest skuteczny i profesjonalny co najbardziej cenię sobie w jego podejściu a przede wszystkim dostosowuje się do swojego pacjenta. Po konsultacji telefonicznej i dwóch spotkaniach był w stanie mnie zdiagnozować, wyjaśnić to czego ja sam nie rozumiałem i naprowadzić na rozwiązanie moich problemów. Po każdym spotkaniu wiem nad czym mam pracować."
Sprawdź
Dawid
"Indywidualne podejście to coś, co się ceni. Bartek słucha uważnie i stawia celne diagnozy. Otrzymałem cenne porady i będę je teraz wprowadzał w życie. Mój problem wydawał mi się większy, niż w rzeczywistości był, co uświadomił mi Bartek :) Polecam mentoring u tego psychologa!!!"
Sprawdź
Janek
"Serdecznie polecam pracę z Bartkiem. Nie sądziłem, że praca z podświadomością może być tak relaksująca, a przede wszystkim skuteczna.. Polecam dosłownie każdemu, kto chcę sięgnąć do zalążka problemu z którym się boryka i skutecznie go przepracować.."
Sprawdź

Moje ostatnie wpisy

O problemach inaczej - NIETZSCHE – Filozofia | Friedrich Nietzsche CYTATY – Jak przełożyć to na życie?

NIETZSCHE – Filozofia | Friedrich Nietzsche CYTATY – Jak przełożyć to na życie?

„Bo, wierzcie mi! – tajemnica, by zebrać żniwo największego urodzaju i największej rozkoszy z istnienia, zwie się: żyć niebezpiecznie! Budujcie miasta swe na Wezuwiuszu! Wysyłajcie swe statki na niezbadane morza! Żyjcie w wojnie z równymi sobie i z samymi sobą. Bądźcie łupieżcami i zdobywcami, dopóki nie możecie być władcami i posiadaczami, wy poznający! Czas wkrótce minie, gdzie starczyć wam mogło żyć skrycie w lesie, podobnie płochym jeleniom! W końcu poznanie wyciągnie dłoń po to, co mu się należy: będzie chciało panować i posiadać, a wy wraz z nim!”   I to był nie kto inny jak Friedrich Nietzsche.

Ta przemowa, wydźwiękiem swoim przesycona głęboką pasją i nieokiełznaną chęcią odkrywania, niemalże wzywa Cię do rzucenia się w wir najbardziej nieprzewidywalnych wyzwań życia. Wybrzmiewa w niej nie tylko odwaga, ale i paląca ciekawość świata, która nie zna granic. To manifest życia na krawędzi, pełen niepohamowanego pragnienia poznania, zdobywania i przekraczania wszelkich ograniczeń i granic.

Zachęta, aby budować na wulkanie, jest metaforą życia pełnego ryzyka i intensywności, gdzie każdy dzień to gra, gra o najwyższe stawki. Wzywa nas, abyśmy płynęli ku nieznanym, otwierając się na nieograniczone możliwości, które niesie ze sobą morze niewiedzy i niepewności. To apel, by walczyć i rywalizować, by być nieustannie w ruchu, poszukiwaniu, w ciągłym dążeniu do bycia lepszym, do panowania nad własnym losem i rozumieniem siebie i świata.

W tej przemowie czai się również ostrzeżenie przed zbytnią ostrożnością, która może nas skazać na stagnację. To przestroga przed życiem w ukryciu, które może wydawać się bezpieczne, ale ostatecznie prowadzi do zastoju. Wiedza, według tego przekazu, nie jest statyczna – ona domaga się akcji, ekspansji, ekspresji i władzy nad nieznanym.

To są słowa, które palą się jak pochodnia w mroku, oświetlając ścieżki tych, którzy odważą się podążać za głosem przygody i niezgłębionej ciekawości.

Czy odważymy się podążyć za tym wezwaniem?

Nasz mistrz brutalnej szczerości, prowokator, filozof, który rozumiał, że życie to nie jest spokojna, wygodna przystań, ale raczej rozszalały ocean, na którym trzeba się odważyć płynąć, nawet jeśli nie widać brzegu, ma nam do przekazania kilka istotnych kwestii. Jego słowa: „żyjcie niebezpiecznie!”, „budujcie miasta swe na Wezuwiuszu!”, to nie jest tylko nawoływanie do ryzyka, to wezwanie do zderzenia się z własnymi demonami, z tą surową siłą, która w nas drzemie i którą większość z nas próbuje zepchnąć na dno swojej duszy. Nietzsche woła: przestańcie się bać, przestańcie uciekać – bądźcie zdobywcami, a jeśli trzeba, nawet łupieżcami, bo życie ucieka tym, którzy starają się je przeżyć ostrożnie.

To, co Nietzsche rozumiał, a co tak często umyka w codziennym pędzie do bezpieczeństwa, to fakt, że w każdym z nas drzemie agresja – dzika, niespokojna siła, której źródłem jest instynkt przetrwania, chęć dominacji, potrzeba zagarnięcia tego, co należy się nam jako istotom żywym (i tutaj p.s. poprawna politycznie psychologia nazywa to dzisiaj narcyzmem i usilnie przypisuje te cechy właśnie narcyzmowi, zapominając wszakże czym dokładnie narcyzm jest i co musi być spełnione aby w ogóle o nim mówić). Kontynuując.. To nasz osobisty demon, który, jeśli nie zostanie ujarzmiony, może wyrwać się spod kontroli i zniszczyć wszystko, co budujemy. Ale Nietzsche widział w tym demonie coś więcej – widział w nim siłę twórczą, energię, która może nas popchnąć tam, gdzie inni boją się nawet spojrzeć.

To wezwanie do życia niebezpiecznego jest de facto zaproszeniem do dialogu z własnym mrokiem. Nie chodzi tu o bezmyślną brutalność, ale o świadome otwarcie drzwi do tej części siebie, która pragnie więcej niż tylko spokoju i wygody. Nietzsche mówi: „żyjcie w wojnie z równymi sobie i z samymi sobą.” To nie tylko wezwanie do konfrontacji z innymi, ale przede wszystkim do walki wewnętrznej, do tego, by stawić czoła własnym lękom, własnej agresji i znaleźć sposób, by przekształcić tę dzikość w coś, co napędza nas, zamiast niszczyć.

„Budujcie miasta swe na Wezuwiuszu” – to metafora gotowości, by działać na krawędzi, by być odważnym i nie bać się tego, co nieznane, co niepewne, co potencjalnie groźne. Wezuwiusz to nie tylko realne zagrożenie, to symbol życia w pełni, życia, które wymaga od nas odwagi, by zmierzyć się z własnymi demonami.

To ostrzeżenie, że życie w strachu, ukrywanie się w cieniu własnych lęków, nie jest prawdziwym życiem, lecz wegetacją.

I to jest właśnie klucz: zrozumieć, że agresja, pozytywna agresja, nie jest czymś, co należy zepchnąć na dno duszy. Ona jest tą siłą, która każe nam wyciągnąć rękę po więcej, która popycha nas do przodu, nawet gdy wszystko wokół krzyczy, by się wycofać. Nietzsche nawołuje do tego, by nie żyć skrycie jak płochy jeleń, ale by żyć w pełni, w zgodzie z tym, co w nas pierwotne i nieokiełznane. On nie mówi, by stać się agresorem bez kontroli, ale by znaleźć i nadać tej agresji sens, siłę, która pozwoli nam nie tylko przetrwać, ale zdominować nasze otoczenie, a przede wszystkim nas samych.

Żyjcie w wojnie – nie jako bezmyślni wojownicy, ale jako ci, którzy wiedzą, że każda bitwa z innymi to tylko preludium do walki z własnym ja. Agresja to demon, który domaga się uwagi, który wymaga, by się z nim zmierzyć. Ale, jak mówił Nietzsche, to właśnie poznanie wyciąga rękę po to, co mu się należy. To poznanie siebie, swojej siły, swoich słabości, swojego mroku – to ono sprawia, że przestajemy być ofiarami własnej agresji i stajemy się jej panem.

Bo kimże jest zdobywca, jeśli nie tym, kto oswoił własną agresję? To nie ktoś, kto bezmyślnie niszczy wszystko na swojej drodze, ale ten, kto rozumie, że każda walka to test – nie tylko siły fizycznej, ale przede wszystkim siły umysłu. Zdobywca to ten, kto potrafi żyć na krawędzi, kto nie boi się spojrzeć w oczy swojemu demonowi i wyciągnąć z niego to, co najlepsze. To ten, kto, jak mówił Nietzsche, pragnie więcej niż tylko bezpieczeństwa, kto nie chce żyć w cieniu, ale dąży do tego, by stać się władcą, posiadaczem, tym, kto panuje nad własnym życiem.

Nietzsche był świadom, że w tej agresji, w tej dzikości, jest coś niezwykle ludzkiego, coś, co sprawia, że przekraczamy granice, które wydają się nieprzekraczalne. To wezwanie do bycia łupieżcą, zdobywcą, jest w istocie zaproszeniem do życia pełnią, do tego, by nie bać się wyzwań, by nie bać się ryzyka. Bo to właśnie w tych momentach, gdy stajemy twarzą w twarz z naszymi demonami, gdy budujemy na Wezuwiuszu, gdy płyniemy na niezbadane morza, odkrywamy, kim naprawdę jesteśmy.

Tak więc, kiedy Nietzsche mówi, by żyć niebezpiecznie, mówi też, by żyć autentycznie, by być otwartym na swoją własną agresję, swoją siłę, swoją chęć zdobywania. Bo w końcu, jak pokazuje to jego filozofia, to nie ci, którzy chowają się w cieniu, przeżywają najintensywniej. To ci, którzy oswoili swoje potwory, którzy potrafią spojrzeć im w oczy i powiedzieć: „Jestem gotów z wami żyć, jestem gotów z wami walczyć, jestem gotów was ujarzmić.” I to właśnie ta postawa sprawia, że nasze życie staje się czymś więcej niż tylko wegetacją – staje się epicką podróżą pełną wyzwań, bólu, ale i nieskończonej siły, która czeka, by ją odkryć i móc korzystać z tego najczyściej spalanego paliwa, którym właśnie jest.

 

Całość znajdziesz również na moim kanale YouTube

 

 

„Co jest dobre? – Wszystko, co uczucie mocy, wolę mocy, moc samą w człowieku podnosi. Co jest złe? – Wszystko, co ze słabości pochodzi. Co jest szczęściem? – Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór.”

Czyli nie zgadniesz… POSTAWY ciąg dalszy…

Nietzsche klnie nałóg bycia biednym i bezsilnym, na każdej możliwej płaszczyźnie, bo bieda to nie tylko finanse, ale przede wszystkim właśnie POSTAWA. W jego oczach, siła.. to jedyna waluta, która naprawdę się liczy. Chce, byś się otrząsnął ze swojej słabości, byś poczuł ten pierdolony ogień płonący w twoim wnętrzu. Bo to jest to, co naprawdę się liczy.., to uczucie, kiedy wiesz, że nic i nikt nie jest w stanie cię powstrzymać i złamać. Szczęście, to nie małe pierdoły, to nie kolejna iluzoryczna chwila zadowolenia. To uczucie, gdy twoja siła rośnie, kiedy pokonujesz przeciwności, kiedy każde kurewskie przeszkody stają się tylko kolejnymi wyzwaniami do przezwyciężenia i których proces zdobywania jest dla Ciebie grą, w której wygrywasz. To jest właśnie to, o czym mówi Nietzsche. Tu nie chodzi o to, by być „dobrym chłopcem”, tu chodzi o to, by być cholernie silnym, by ciężar twojej mocy rósł, byś stał się potęgą, która niszczy wszystko na swojej drodze jeśli tylko zajdzie taka potrzeba.

Nietzsche, ten stary filozoficzny buntownik i wyjadacz, nie owija w bawełnę i nie ma czasu na pierdoły. Jego przekaz jest prosty jak konstrukcja cepa: życie to nie jest jakiś kurwa spacer po parku, to arena, gdzie każdy dzień to walka, gdzie liczy się siła, siła charakteru, siła woli, która każe ci rzucać wyzwania na lewo i prawo. Zgodnie z definicją i ogólnym pojęciem siły.. : siła nie ma żadnych słabości. Powtórzę jeszcze raz : siła nie ma żadnych słabości. 

Rozbierzmy to na czynniki pierwsze.. „Co jest dobre?” – pyta. Dobre jest to, co sprawia, że czujesz w sobie tę moc, że możesz przenosić góry, że stoisz na szczycie i patrzysz w dół na tych wszystkich, co nawet nie próbują i nie dają sobie jebanej szansy żeby w ogóle się wspinać. To chwile, kiedy czujesz, że hackujesz system, że nie ma dla ciebie barier, że każde „nie” to dla ciebie tylko kolejny powód, by udowodnić sobie, że „tak”. To jest to, co sprawia, że rano wstajesz z łóżka i masz ochotę krzyczeć na cały świat „Jestem kurwa niezwyciężony!”

A co jest złe? Wszystko, co cię ciągnie w dół, co sprawia, że czujesz się jak jakiś bezsilny, zgnieciony i stłamszony już w samym zarodku. To te momenty, kiedy pozwoliłeś, żeby strach cię sparaliżował, kiedy twoje „nie mogę” głośniej krzyczy niż twoje „chcę – robię więc mogę”!.. Nietzsche mówi: pierdol to! Złe jest to wszystko, co sprawia, że zapominasz, jak to jest czuć tą ogromną moc i potęgę w samym sobie, która de facto płynie tylko z ciebie!

Szczęście? To nie siedzenie na dupie i myślenie, że świat ci coś jest winien. Bo w życiu życie nie jest Ci nic winne i nie masz tego na co wydaje Ci się, że zasługujesz, tylko masz to, co KURWA WYPRACUJESZ I WYTRENUJESZ. To uczucie, kiedy przełamujesz kolejne bariery, kiedy z każdym dniem jesteś coraz bardziej nie do zatrzymania. To ta adrenalina, która krąży w twoich żyłach, kiedy idziesz na całość, nie oglądając się za siebie. Szczęście to wiedza, że każde „nie” to dla ciebie tylko przystanek na drodze do wielkiego „tak”, że każda porażka to tylko kolejna lekcja, jak być lepszym od samego siebie.

Ten cytat Nietzschego to manifest dla wszystkich tych, co nie chcą żyć na kolanach, dla tych, co chcą żyć pełnią życia, bez kompromisów, bez ograniczeń. To przekaz dla tych, co wiedzą, że życie to nieustanna walka o siebie, dla siebie i do siebie. Życie to nie bajka, to brutalna prawda, ale też niesamowita przygoda, którą warto przeżyć na własnych warunkach.

W tym wszystkim, Nietzsche daje nam jasny przekaz: to, kim jesteśmy i kim się staniemy, zależy tylko i wyłącznie od nas. Od naszej postawy, naszych decyzji, naszej niezłomnej woli. To jest to, co definiuje nas jako ludzi, co sprawia, że życie ma kurwa sens, bo właśnie wtedy potrafisz nadać ten sens. To nie jest łatwa lekcja, ale to lekcja, która daje siłę, energię, i sprawia, że chcesz iść przez życie, wywracając wszystko do góry nogami, zawsze w górę, nigdy w dół.

Wracając jeszcze do “szczęścia”, którego tak mocno szukasz, poszukujesz, próbujesz odnaleźć… Może czas najwyższy je wreszcie STWORZYĆ i zrobić to tak jak należy? To tak jak z szukaniem sensu życia… Sensu się nie szuka, sens się NADAJE!

„Unikając bólu musielibyśmy się wyrzec wielu przyjemności”

 

Ta myśl Nietzschego dotyka jednego z kluczowych aspektów ludzkiej egzystencji: dychotomii między bólem a przyjemnością. Filozof wskazuje na nieodłączną zależność tych dwóch doświadczeń, podkreślając, że unikanie jednego może prowadzić do utraty drugiego. To głęboka prawda o ludzkiej kondycji, która wymaga od nas zrozumienia i akceptacji bólu jako części drogi do głębszych, bardziej satysfakcjonujących form przyjemności.

Nietzsche, zamiast propagować unikanie cierpienia za wszelką cenę, zachęca do jego przyjęcia jako nieodłącznego elementu życia, który ma potencjał do kształtowania naszej siły i charakteru. Ból, w jego filozofii, nie jest czymś, czego należy się bać czy unikać, ale raczej czymś, co można przekształcić w wartość dodaną dla naszego życia.

Podążając za tą myślą, Nietzsche sugeruje, że pełne doświadczenie życia wymaga od nas odwagi do stawienia czoła bólowi. To właśnie przez nasze doświadczenia bólu, przez naszą zdolność do radzenia sobie z nim i przekraczania go, otwieramy sobie drogę do głębszych poziomów przyjemności i zadowolenia z życia. Unikając bólu, skazujemy się na płytkie, ograniczone doświadczanie świata, pozbawione głębi i autentyczności, które mogą zapewnić trudniejsze, ale ostatecznie bardziej satysfakcjonujące ścieżki.

Co więcej… Nietzsche podkreśla, że w bólu kryje się potencjał do osobistego wzrostu i samopoznania. To przez wyzwania, przez cierpienie, uczymy się najwięcej o sobie samych, o naszych ograniczeniach, ale także o naszej sile i możliwościach przekraczania tych granic. Ból staje się więc nie tylko ceną za głębsze przyjemności, ale również narzędziem transformacji i samodoskonalenia.

W tym kontekście, słowa Nietzschego są przypomnieniem, że życie w pełni, życie autentyczne, wymaga od nas gotowości do zaakceptowania całego spektrum ludzkich doświadczeń, zarówno tych bolesnych, jak i tych radosnych. To jest jak pierdolony psalm, który zachęca nas do pełniejszego, bardziej zaangażowanego uczestnictwa w życiu, z wszystkimi jego wzlotami i upadkami.

“Człowiek wielki jest wielkim przez zakres swobody jaki pozostawia swym żądzom i przez jeszcze większą siłę z jaką te wspaniałe potwory ujarzmić potrafi”.

 

To, przed czym spierdala 95% społeczeństwa jest nazwane przez Nietzschego WSPANIAŁYM w dużym pogrubieniu i uproszczeniu! Ale.. rozbijmy ten cytat na czynniki pierwsze i weźmy się za to, co dokładnie może chcieć nam powiedzieć Nietzsche, a przede wszystkim, weźmy się za to, jak wcielić to w życie..

 

Pierwszy człon „Człowiek wielki jest wielkim przez zakres swobody jaki pozostawia swym żądzom”

 

Wielkość człowieka Nietzsche mierzy tym, jak wiele luzu daje człowiek swoim pragnieniom. Chodzi o to, żebyś nie był niewolnikiem swoich zachcianek, ale też ich całkiem nie tłumił. Możesz, a wręcz musisz czuć głód sukcesu, pożądanie, chęć zdobywania — ale musisz też nauczyć się to okiełznać, trzymać to za pysk. Gniew, lęk, strach, stres to jedne z nazwijmy to rzeczy, którym możesz w odpowiedniej dozie pozostawić swobodę.

 

Drugi człon „przez jeszcze większą siłę z jaką te wspaniałe potwory ujarzmić potrafi”

 

A teraz najważniejsze: prawdziwa siła polega na tym, że kiedy te „potwory” zaczynają przejmować kontrolę, TY je ujarzmiasz. Wiesz, kiedy powiedzieć „stop”. Potrafisz powiedzieć STOP, teraz GRACIE DLA MNIE! Nie chodzi o to, żeby zabijać swoje żądze, ale żeby trzymać je na smyczy. Kapujesz? To teraz Ty wyprowadzasz je na spacer, a nie one Ciebie! Tylko ten spacer to już nie jest szarpanina jak dotychczas i finalnie Twoje potwory znów zrywają się z łańcucha i zdejmują kaganiec, tylko wreszcie równają się z Twoim chodem i trzymają się Twojej nogi niczym najwierniejszy i najlepiej wytresowany i wytrenowany pies, który w razie potrzeby rzuci się za Tobą i z Tobą w gardło mroku wprowadzając do niego nutę światła. To, że możesz sięgnąć po coś, nie znaczy od razu, że powinieneś. Twoja siła tkwi w tym, że potrafisz zdecydować, kiedy docisnąć, a kiedy odpuścić. Tak, odpuścić! Bo odpuszczenie to NIE KAPITULACJA i tylko świnia nie zmienia zdania! Powiedzenie słowa NIE! Swobodne powiedzenia słowa NIE – to właśnie władza. Dlaczego? Bo Twoja władza jest wprost proporcjonalna do swobody powiedzenia NIE przede wszystkim sobie, jak i innym.. Jeszcze raz.. Twoja władza jest wprost proporcjonalna do swobody powiedzenia NIE przede wszystkim sobie, jak i innym.

“A ci, którzy tańczyIi, zostali uznani za szalonych przez tych, którzy nie słyszeli muzyki.” 

 

no i właśnie tu mamy cały cholerny obraz tego, jak działa świat. To zdanie mówi nam jedno: ludzie, którzy mają odwagę żyć po swojemu, robić rzeczy po swojemu, zawsze będą postrzegani jako odklejeńcy, dziwacy, może nawet wariaci przez tych, którzy nie są w stanie zobaczyć dalej niż koniec swojego nosa. Bo, kurwa, jak można zrozumieć taniec, kiedy nawet nie słyszysz muzyki?

To proste – ci, którzy słyszą muzykę, są napędzani czymś, czego reszta nie ogarnia. Mają swoją własną wizję, swój rytm, swoje wewnętrzne „dlaczego”. A ci, którzy stoją z boku, ci, którzy nigdy nie odważyli się wyjść poza ramy „normalności”, patrzą na to i myślą: „Co za idioci, co za szaleńcy”. Ale to dlatego, że sami nigdy nie usłyszeli tej pieprzonej melodii, która pcha innych do robienia rzeczy, na które większość nie ma odwagi.

To zdanie jest o tych, którzy odważyli się żyć poza schematem, którzy mieli w dupie, co myślą inni, i postanowili tańczyć do własnego rytmu. Bo wiesz co? Świat pełen jest tych, którzy boją się zaryzykować, boją się odpuścić sobie kontrolę, boją się, że zostaną ocenieni. Ci, którzy tańczą, rozumieją jedną fundamentalną zasadę – życie to nie gra na niską stawkę. To pełen hazard, gdzie tylko ci, którzy mają odwagę iść naprzód mimo tego, co myślą inni, mogą wygrać.

Jeśli słyszysz swoją muzykę, nie licz na to, że wszyscy będą ci bić brawo. Częściej uznają cię za szaleńca. Ale to, czy zdecydujesz się na ten taniec, czy będziesz trzymać się w cieniu, jest różnicą między życiem pełnym pasji, a życiem pełnym żałowania tego, że nie zaryzykowałeś.

Więc, jeśli czujesz rytm, do diabła z tym, co myślą inni. Tańcz jak szalony, bo na końcu to jedyne, co ma znaczenie. Bo finalnie jeśli twoje zycie polega na ciągłym zastanawianiu “co ktos sobie pomysli jesli zrobie X czy Y” to mimo, że chodzisz na tym swiecie od X czasu, to finalnie nie przeżyłeś jeszcze ani jednego dnia… Jeszcze inaczej, bardziej subtelnie czyli tak jak lubie.. Jeśli zatrzymuje cię to, co ktoś sobie o tobie pomyśli, to znaczy, że zdanie kogoś jest dla ciebie ważniejsze niż twoje życie, a to jest popierdolone. Nie dla mnie. Dla ciebie.

 

„Żyć to cierpieć, przeżyć to, znaleźć sens w cierpieniu”

 

Życie to nie jest kolorowa bajka, ale brutalna gra, w której cierpienie to nie wyjątek, ale reguła i nieodzowny element ludzkiej egzystencji, bo przecież nie ma szczęścia bez cierpienia. I teraz, zanim ktoś zacznie lamentować, że to pesymistyczna bzdura, warto się zatrzymać i pomyśleć: co to naprawdę nam mówi?

Przede wszystkim – cierpienie jest nieodłączną częścią życia. I nie, to nie jest jakieś fatalistyczne pierdolenie o tym, że wszyscy jesteśmy skazani na ból i porażki. To po prostu brutalna prawda. Każdy, kto przeżył choćby dekadę, wie, że życie to seria zderzeń z rzeczywistością. Ból fizyczny, ból psychiczny, rozczarowania, straty – one przyjdą, czy tego chcesz, czy nie. Nie ma żadnej złotej recepty, żadnej magicznej drogi, która pozwoli nam przejść przez życie bez szwanku. I oto właśnie klucz: nie chodzi o to, żeby uciec przed cierpieniem, bo to po prostu niemożliwe. Chodzi o to, żeby zrozumieć, że cierpienie jest integralną częścią życia – to ono definiuje nas, formuje, zmusza do refleksji, rozwala na kawałki, a potem sprawia, że składamy się na nowo.

Ale sama świadomość tego nie wystarczy, prawda? No bo co z tego, że wiemy, że cierpienie istnieje? Ludzie tkwią w swoich osobistych piekłach, tracąc sens życia, nie dlatego, że cierpią – cierpienie jest nieuniknione. Tracą sens, bo nie potrafią znaleźć w tym cierpieniu znaczenia. I tu właśnie tkwi cały cholerny sekret. Życie to cierpienie, ale przeżyć je to umiejętność nadania temu cierpieniu sensu. Bo ból, bez celu, jest tylko destrukcją, ale ból, który potrafimy przekształcić w coś więcej, w coś głębszego – to jest ta pieprzona sztuka przeżywania i doświadczania.

Spójrzmy na to z cynicznej perspektywy: świat nie jest zainteresowany Twoim szczęściem, wiesz o tym? Nie ma żadnego kosmicznego planu, który gwarantuje, że jeśli będziesz wystarczająco dobry, cierpliwy, uczciwy, to unikniesz bólu. Gówno prawda. Cierpienie dotknie Cię tak czy inaczej – pytanie brzmi, co z tym zrobisz? Możesz wpaść w spiralę autodestrukcji, narzekać, użalać się nad sobą. Albo możesz wyciągnąć z tego jakąś cholerną lekcję i przekształcić ból w coś wartościowego. Znalezienie sensu w cierpieniu to akt buntu przeciwko bezsensowności egzystencji. To stwierdzenie: „Okej, życie daje mi po dupie, ale ja znajdę w tym wszystkim coś, co mnie wzmocni i jest ukrytym pięknem.”

I to jest ta brutalna prawda, której wielu ludzi nie chce zaakceptować: cierpienie nie jest przypadkowe. Ono nie jest po prostu złośliwością losu. To cholernie mocne narzędzie, które zmusza Cię do przewartościowania swojego życia. Te momenty, kiedy upadasz, kiedy czujesz, że już nie masz siły – to właśnie wtedy masz okazję odkryć, co tak naprawdę ma dla Ciebie znaczenie. Bo to, co daje życie sens, to nie unikanie cierpienia, ale znalezienie powodu, dla którego warto je znieść. Znalezienie tego „dlaczego”, które sprawia, że mimo bólu, wstajesz każdego pieprzonego dnia i ruszasz do przodu.

Nietzsche mówił dodatkowo, że człowiek, który ma „dlaczego”, przetrwa każde „jak”. I to właśnie o to chodzi. Życie nie jest o ucieczce przed bólem, ale o nauczeniu się, jak z tym bólem żyć i jak nadawać mu sens. Bo jeśli znajdziesz sens w cierpieniu, nagle przestaje ono być Twoim wrogiem, a staje się czymś, co Cię buduje. Ból przestaje być tylko destrukcyjnym doświadczeniem, a zaczyna działać jak siła napędowa, która popycha Cię do przodu, która kształtuje Twoją wytrzymałość, Twoją siłę, Twoje „ja”.

Życie to nie rajski ogród, to pole bitwy. I na tym polu bitwy jedyną rzeczą, która odróżnia tych, którzy naprawdę żyją, od tych, którzy jedynie istnieją, jest zdolność znalezienia sensu w cierpieniu. Bo cierpienie samo w sobie nie ma znaczenia – to Ty nadajesz mu sens. To Ty decydujesz, czy ten ból zniszczy Cię, czy wzmocni. Więc, do diabła, przestań uciekać przed cierpieniem. Znajdź w nim swój cel, swoją lekcję, i użyj tego jako cholernie mocnego narzędzia, które poprowadzi Cię przez piekło do czegoś większego.

Parafrazując te słowa.. Życie to cierpienie – to jest fakt. Twój wybór i Twoja decyzja czy cierpisz z sensem czy cierpisz bez sensu, bo cierpienie jest nieuniknione. Wybór?

O problemach inaczej - Hipnoza na nerwicę

Hipnoza na nerwicę

Hipnoza to technika, która zyskuje coraz większą popularność jako metoda wspomagająca leczenie różnych zaburzeń psychicznych, w tym nerwicy. Nerwica to jedno z najczęściej występujących schorzeń psychicznych, które charakteryzuje się nadmiernym lękiem, niepokojem oraz stanami napięcia emocjonalnego. Objawy te mogą znacznie wpływać na jakość życia i codzienne funkcjonowanie osoby cierpiącej na tę dolegliwość, prowadząc do trudności w relacjach międzyludzkich, pracy zawodowej czy nawet zdrowiu fizycznym. Długotrwałe napięcie psychiczne może powodować szereg dolegliwości somatycznych, takich jak bóle głowy, problemy żołądkowe czy trudności z oddychaniem. Tradycyjne metody leczenia, takie jak psychoterapia (w zależności od formy) i farmakoterapia (pamiętaj, że zajmuje się objawami, nie przyczyną), są często skuteczne, jednak coraz więcej osób poszukuje alternatywnych lub wspomagających metod, w tym hipnoterapii, która pomaga dotrzeć do głębszych warstw podświadomości i zmienić utrwalone wzorce myślowe wywołujące lęk.

Hipnoza na nerwicę działa poprzez głęboki relaks i sugestie mające na celu zmniejszenie objawów lękowych i napięcia. W stanie hipnotycznym osoba jest w stanie „głębokiego odprężenia”, co umożliwia „dostęp” do podświadomości i zmianę niekorzystnych wzorców myślowych, które mogą napędzać lęki i niepokój. Hipnoterapeuta wprowadza pacjenta w stan hipnozy, czyli stan „skupienia i relaksu”, w którym umysł jest bardziej podatny na sugestie terapeutyczne, co pozwala na wprowadzenie nowych, pozytywnych przekonań i schematów myślenia. Podczas sesji mogą być wprowadzane sugestie mające na celu zmniejszenie lęku, wyciszenie umysłu oraz naukę radzenia sobie z trudnymi emocjami, które wcześniej wywoływały niepokój. W miarę jak pacjent uczestniczy w kolejnych sesjach, jego zdolność do świadomego kontrolowania reakcji na stres zwiększa się, co przekłada się na większą stabilność emocjonalną i lepsze radzenie sobie z wyzwaniami życia codziennego.

Hipnoterapia może być również pomocna w docieraniu do korzeni problemów emocjonalnych związanych z nerwicą. Wielu pacjentów doświadcza nerwicy na skutek długotrwałego stresu, traumy lub nieprzepracowanych emocji, które mogą latami tkwić w podświadomości, wywołując nieustanny niepokój i napięcie. Hipnoza umożliwia odkrycie tych głęboko zakorzenionych przyczyn i podjęcie działań mających na celu ich przepracowanie, co pozwala pacjentowi zmierzyć się z emocjami, które wcześniej były ukryte lub tłumione (nawet wyparte). W trakcie sesji terapeutycznych możliwe jest dotarcie do wspomnień czy sytuacji z przeszłości, które wywołują obecne objawy lękowe, a następnie przeformułowanie ich w sposób, który umożliwia zdrowe radzenie sobie z nimi. Dzięki temu pacjent może nie tylko złagodzić objawy, ale również skutecznie pracować nad źródłem swojego problemu, co często prowadzi do długotrwałej poprawy i trwałego wyzwolenia się spod wpływu nerwicy.

Hipnoterapia jest uznawana za bezpieczną metodę, jednak nie każdy może na nią odpowiednio reagować, co zależy od indywidualnych predyspozycji. Istnieją osoby, które są bardziej podatne na hipnozę, i te, które mogą mieć trudności z osiągnięciem stanu transu hipnotycznego, co może wynikać z ich naturalnej odporności na techniki sugestii (najczęściej związane z nadmiernym analizowaniem, stresem, chęcią kontroli wszystkiego i wszystkich) lub problemów z zaufaniem do terapeuty. Kluczowe znaczenie ma tutaj wybór doświadczonego terapeuty, który potrafi dostosować techniki do indywidualnych potrzeb Klienta, co zwiększa szansę na sukces terapii. Istnieje także wiele mitów związanych z hipnozą, które sugerują, że osoba w stanie hipnotycznym traci kontrolę nad sobą, jednak w rzeczywistości pacjent/klient cały czas pozostaje świadomy i ma pełną kontrolę nad swoimi myślami oraz działaniami. Hipnoza nie jest manipulacją, lecz narzędziem terapeutycznym, które wymaga aktywnej współpracy pacjenta/klienta, co zwiększa jego efektywność w leczeniu takich zaburzeń jak nerwica czy stany lękowe.

Hipnoterapia i Hipnoza może być skuteczną główną metodą, jak i narzędziem do wprowadzania trwałych zmian. Hipnoza może być również skuteczną metodą wspomagającą inne formy terapii, takie jak psychoterapia poznawczo-behawioralna lub farmakoterapia, dając pacjentom szansę na wielopłaszczyznowe podejście do leczenia. W wielu przypadkach stanowi ona cenne uzupełnienie tradycyjnych metod leczenia, pozwalając na głębsze zrozumienie i pracę nad emocjami, które mogą prowadzić do nerwicy, zwłaszcza gdy tradycyjne terapie nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, jak i jest coraz częściej traktowana jako główna forma terapii. Hipnoterapia pomaga pacjentowi w świadomym odkrywaniu podświadomych blokad i wzorców myślowych, które wpływają na rozwój nerwicy, dzięki czemu terapia staje się bardziej efektywna i długotrwała. Regularne sesje hipnoterapii mogą przynieść ulgę w codziennym życiu pacjentów, redukując poziom lęku, poprawiając samopoczucie oraz pomagając w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami, które wcześniej wydawały się przytłaczające. W ten sposób hipnoza nie tylko wspiera pacjenta w doraźnym łagodzeniu objawów, ale również umożliwia głębsze zmiany na poziomie emocjonalnym i poznawczym, co może prowadzić do trwałej poprawy zdrowia psychicznego.

Warto pamiętać, że hipnoterapia na nerwicę nie jest rozwiązaniem natychmiastowym, a proces leczenia wymaga czasu i cierpliwości. Efekty mogą być widoczne już po kilku sesjach, jednak w zależności od indywidualnych potrzeb, charakteru zaburzeń oraz głębokości problemu, może być konieczne dłuższe zaangażowanie w terapię. Tak czy siak, jest to forma terapii krótkoterminowej, nastawionej na głębsze, mocniejsze zrozumienie i rozwiązanie „problemu”. Każdy pacjent/klient reaguje na hipnozę inaczej, dlatego tempo postępów zależy od jego chęci (intencji), a co za tym idzie – podatności na techniki hipnotyczne i gotowości do pracy nad sobą. Warto podkreślić, że wiele osób, które skorzystały z tej formy terapii, zauważa nie tylko poprawę jakości życia, ale także wyraźną redukcję objawów lękowych oraz większą kontrolę nad swoimi emocjami i reakcjami w trudnych sytuacjach. Hipnoterapia daje im narzędzia do samoregulacji, co przekłada się na większą pewność siebie, lepsze radzenie sobie z codziennym stresem i bardziej zrównoważone podejście do wyzwań, z którymi wcześniej nie potrafili się skutecznie zmierzyć.

Podsumowując, hipnoza na nerwicę to metoda, która zyskuje coraz większe uznanie w świecie psychoterapii, głównie dzięki swojej zdolności do pracy na głębszym poziomie emocjonalnym. Poprzez techniki „głębokiego relaksu” i sugestii terapeutycznych, pomaga zmniejszyć lęki, napięcia emocjonalne oraz umożliwia pacjentowi odkrycie i przepracowanie ukrytych, często nieuświadomionych przyczyn problemu. Stanowi cenne uzupełnienie tradycyjnych metod leczenia, takich jak psychoterapia czy farmakoterapia, działając synergistycznie z innymi formami wsparcia psychicznego. Dla wielu pacjentów hipnoterapia staje się kluczowym narzędziem w walce z nerwicą, przynosząc ulgę, poprawę jakości życia oraz większą kontrolę nad własnymi emocjami i reakcjami. Istotne jest jednak, aby przed rozpoczęciem tej formy terapii skonsultować się z doświadczonym i wykwalifikowanym terapeutą, który oceni, czy hipnoza będzie odpowiednią formą terapii dla danej osoby, biorąc pod uwagę jej unikalne potrzeby i uwarunkowania psychiczne. Dzięki temu proces terapeutyczny może być dostosowany w sposób maksymalnie skuteczny, co zwiększa szanse na długotrwałe rezultaty.

O problemach inaczej - OSWÓJ DEMONA – ujarzmij swoją mroczną stronę Fragment programu

OSWÓJ DEMONA – ujarzmij swoją mroczną stronę Fragment programu

Fragment programu : OSWÓJ DEMONA – ujarzmij swoją mroczną stronę

 

Oswój demona, czyli wykorzystaj swoją mroczną stronę odwracając grę. Grę, która niejednokrotnie przypomina zabawę w chowanego, ale ta zabawa zwykle jest do jednej bramki i z reguły to nie Ty trafiasz, a Twój mrok, przed którym cały czas się chowasz, a on i tak depcze Ci permanentnie po piętach i w jakiej kryjówce byś się nie schował.. i tak Cię odnajdzie. 

 

Co jeśli powiem Ci, że Twój gniew może być Twoją siła napędową w postaci najczyściej spalanego paliwa, a nie siłą nazwijmy to “ucieczkową”, którą kiedy już odczuwasz, zwykle się gubisz i nie potrafisz nad sobą panować.

 

Co jeśli powiem Ci, że nienawiść można odwrócić i również korzystać z niej jak z paliwa napędowego?

 

Co jeśli powiem Ci, że możesz przestać babrać się w swoich dziecięcych lękach, fobiach, traumach i innym gównie przez które stawiasz się w pozycji ofiary? Tak, dobrze słyszysz, to nie one stawiają Ciebie w wiecznej defensywie, bo finalnie nie mają takiej mocy, tylko to Ty pozwalasz sobie cały czas na to, że przed nimi klękasz i  się im poddajesz.

 

A co jeśli powiem Ci, że możesz ujarzmić swoje wewnętrzne demony i wręcz zacząć je pielęgnować, tak by to one były dla Ciebie, a nie Ty dla nich?

 

Nietzsche powiedział i tutaj cytat: “Człowiek wielki jest wielkim przez zakres swobody jaki pozostawia swym żądzom i przez jeszcze większą siłę z jaką te wspaniałe potwory ujarzmić potrafi”.

 

Co to oznacza?

 

Z tej strony Bartłomiej Florek, oproblemachinaczej.pl

 

Witaj w moim programie pod tytułem OSWÓJ DEMONA – ujarzmij swoją mroczną stronę, który stworzyłem specjalnie po to, aby pokazać Ci, że Twój nazwijmy to.. “dark side” jest po to, by z niego korzystać, a nie po to, by przed “nim” spierdalać czyli finalnie uciekać samemu przed sobą, przed swoim cieniem, który przez całe życie za Tobą podąża, bo przecież cień – wytwarzasz Ty.. On był w Tobie, jest w Tobie i będzie z Tobą do końca Twoich dni. Tak więc jeśli już wiesz, że i tak się go nie wyzbędziesz i nie uciszysz mu skutecznie mordy, bo i tak zerwie kaganiec (jak zapewne już doświadczyłeś), to teraz mam do Ciebie pytanie.. Zechcesz się z nim dogadać czy pozwolisz mu dalej nad sobą panować?

 

Jak zawsze.. Wybór jest po Twojej stronie i nikt inny nie ma takiej mocy by SAMOSTANOWIĆ za Ciebie, bo jak już zauważyłeś “SAMOSTANOWIENIE” nosi w sobie człon “SAMO” co w połączeniu ze “STANOWIENIEM” daje nam finalnie taki oto piękny wyraz jak, jeszcze raz.. SAMOSTANOWIĆ, co z kolei oznacza, że jest to pojęcie odnoszące się do prawa jednostki, grupy społecznej lub narodu do autonomicznego decydowania o swoich sprawach, bez zewnętrznej ingerencji. Jeszcze raz.. SAMOSTANOWIENIE = prawo jednostki, grupy społecznej lub narodu do autonomicznego decydowania o swoich sprawach, bez zewnętrznej ingerencji. Łapiesz? Czy może jeszcze inaczej? 

 

Pamiętaj, że to, co tutaj usłyszysz nie jest poradą lekarską, psychologiczną, ani terapeutyczną pomimo tego, że mogłoby.. Nie jest też jedynym możliwym rozwiązaniem, nie jest jedyną słuszną drogą. To, co usłyszysz, jest przykładem tego, w jaki sposób możesz nauczyć się obsługiwać to, przed czym tak uciekasz. Czy zgadzam się ze wszystkim, co przytoczę? Niekoniecznie.. Ale właśnie o to tutaj chodzi. Chodzi o postrzeganie i ukazanie wielu dróg, które dla mnie nie muszą być skuteczne, ale dla Ciebie mogą – i odwrotnie.

 

Viktor Frankl w swojej książce “Człowiek w poszukiwaniu sensu” powiedział i tutaj cytat:  “Ostatnia z dostępnych człowiekowi swobód – wolność wyboru własnego stanowiska w obliczu konkretnych okoliczności”. Co my tutaj w takim razie mamy..? Samostanowienie mówi nam o AUTONOMICZNYM DECYDOWANIU O SWOICH SPRAWACH BEZ ZEWNĘTRZNEJ INGERENCJI, z kolei Frankl mówi nam, że NIEZALEŻNIE OD OKOLICZNOŚCI MAMY PEŁNĄ SWOBODĘ DECYDOWANIA O STANOWISKU I POSTAWIE JAKIE OBIERZEMY. Jak to się ma do naszych demonów i mroku? Bardzo prosto.. Już Ci mówię.. To TY i tylko TY decydujesz o tym, co z nimi zrobisz i czy one będą dla Ciebie czy Ty będziesz dla nich.. Wybór?

 

Wracając do słów Nietzschego, które jeszcze raz specjalnie przytoczę. “Człowiek wielki jest wielkim przez zakres swobody jaki pozostawia swym żądzom i przez jeszcze większą siłę z jaką te wspaniałe potwory ujarzmić potrafi”.

Łapiesz już skąd ta dygresja i dlaczego nie skomentowałem ich na początku :)? SIŁA UJARZMIAJĄCA WSPANIAŁE POTWORY. Popatrz, że on je nawet nazwał WSPANIAŁYMI! To, przed czym spierdala 95% społeczeństwa jest nazwane przez Nietzschego WSPANIAŁYM w dużym pogrubieniu i uproszczeniu! Ale.. rozbijmy ten cytat na czynniki pierwsze i weźmy się za to, co dokładnie może chcieć nam powiedzieć Nietzsche, a przede wszystkim, weźmy się za to, jak wcielić to w życie..

 

Pierwszy człon „Człowiek wielki jest wielkim przez zakres swobody jaki pozostawia swym żądzom”

 

Wielkość człowieka Nietzsche mierzy tym, jak wiele luzu daje człowiek swoim pragnieniom. Chodzi o to, żebyś nie był niewolnikiem swoich zachcianek, ale też ich całkiem nie tłumił. Możesz, a wręcz musisz czuć głód sukcesu, pożądanie, chęć zdobywania — ale musisz też nauczyć się to okiełznać, trzymać to za pysk. Gniew, lęk, strach, stres to jedne z nazwijmy to rzeczy, którym możesz w odpowiedniej dozie pozostawić swobodę.

 

Drugi człon „przez jeszcze większą siłę z jaką te wspaniałe potwory ujarzmić potrafi”

 

A teraz najważniejsze: prawdziwa siła polega na tym, że kiedy te „potwory” zaczynają przejmować kontrolę, TY je ujarzmiasz. Wiesz, kiedy powiedzieć „stop”. Potrafisz powiedzieć STOP, teraz GRACIE DLA MNIE! Nie chodzi o to, żeby zabijać swoje żądze, ale żeby trzymać je na smyczy. Kapujesz? To teraz Ty wyprowadzasz je na spacer, a nie one Ciebie! Tylko ten spacer to już nie jest szarpanina jak dotychczas i finalnie Twoje potwory znów zrywają się z łańcucha i zdejmują kaganiec, tylko wreszcie równają się z Twoim chodem i trzymają się Twojej nogi niczym najwierniejszy i najlepiej wytresowany i wytrenowany pies, który w razie potrzeby rzuci się za Tobą i z Tobą w gardło mroku wprowadzając do niego nutę światła. To, że możesz sięgnąć po coś, nie znaczy od razu, że powinieneś. Twoja siła tkwi w tym, że potrafisz zdecydować, kiedy docisnąć, a kiedy odpuścić. Tak, odpuścić! Bo odpuszczenie to NIE KAPITULACJA i tylko świnia nie zmienia zdania! Powiedzenie słowa NIE! Swobodne powiedzenia słowa NIE – to właśnie władza. Dlaczego? Bo Twoja władza jest wprost proporcjonalna do swobody powiedzenia NIE przede wszystkim sobie, jak i innym.. Jeszcze raz.. Twoja władza jest wprost proporcjonalna do swobody powiedzenia NIE przede wszystkim sobie, jak i innym.

 

Serial Billions produkcji Koppelmana i Leviena, bez wątpienia jest jednym z tych najbardziej wartościowych, które do tej pory obejrzałem. Nie raz, nie dwa, a do tej pory 5 razy. Dlaczego? Ponieważ znajduje się w nim mnóstwo narzędzi, które śmiem twierdzić, przewyższają swoją wartością niejednokrotnie kursy i szkolenia warte kilka dobrych patyków w dolarach. Kiedy mowa o naszych demonach i naszym nazwijmy to potocznie “dark sajdzie”, przed oczami swojej wyobraźni mam kilka kultowych scen, które teraz dosłownie Ci przytoczę.

Pierwsza z nich to rozmowa Taylor Mason z Bobym Axelrodem, w której Taylor mówi do Axelroda i tutaj cytat : “To mnie zabolało, obudziło we mnie pogardę graniczącą z nienawiścią” na co Axelrod odpowiada “Nienawiść to paliwo doskonałe, niewyczerpalne”. Jeszcze raz – “To mnie zabolało, obudziło we mnie pogardę graniczącą z nienawiścią” na co Axelrod odpowiada “Nienawiść to paliwo doskonałe, niewyczerpalne”.

 

Ta krótka wymiana zdań ma głębsze dno. Zauważ, że nawet tak krótkie zdania składające się z kilku słów, potrafią wiele powiedzieć o człowieku i jego postawie, jeśli oczywiście potrafisz czytać ludzi. Nazwijmy to szybkim laserowym skanem ich dusz. Z jednej strony, mamy Taylor, postać, która z precyzją szwajcarskiego zegarka waży słowa, analizując każdy ruch na szachownicy życia co jest jednocześnie jej ogromną siłą, jak i zagrożeniem dla niej samej. To, co ją boli, to nie tylko osobista zniewaga, ale także sygnał, że została wciągnięta w emocjonalny chaos, coś, czego jej chłodna kalkulacja zazwyczaj unika jak ognia. Pogarda, którą czuje, to ostrzeżenie, że zaczyna tracić kontrolę – a kontrola dla Taylor jest jak władza dla Trumpa – musi ją mieć, bo inaczej się gubi. 

Z drugiej strony, Bobby Axelrod, uosobienie pozytywnej chciwości napędzanej czystym adrenalinowym hajem, reaguje na tę nienawiść z charakterystycznym dla siebie pragmatyzmem. Btw, pragmatyzm to jedna z najlepszych cech jakie możesz dla siebie wypracować. Pragmatyzm to nic innego jak obgryzanie kości z mięsa i wyrzucenie jej do kosza. Nie marudzisz, że dostajesz kość z odrobiną mięsa. Wysysasz najdrobniejszy jego kawałek, a zbędną kość po prostu wyrzucasz. Dostajesz 100 informacji z czego tylko jedna okazała się przydatna, więc z uśmiechem na twarzy bierzesz tą jedną, bo wiesz, że potrafisz nadać jej ogromną wartość, a pozostałe 99 już dla Ciebie nie istnieje. Pragmatyzm możemy zatem przyrównać do wybiórczej pamięci, która moim zdaniem jest jedną z kluczowych cech ludzi na szczycie. Wróćmy do Axelroda.. Dla niego emocje to broń, narzędzie, które można wykorzystać do osiągania swoich celów. Nienawiść? Pfff.., dla Bobby’ego to nie problem, to zaleta,.. dosłownie przywilej. To niewyczerpalne paliwo, które napędza jego dążenie do dominacji. W świecie, w którym rywalizacja jest tak zaciekła, jak na giełdzie, Axelrod widzi nienawiść jako coś, co trzyma go na powierzchni, co pozwala mu nie tylko przetrwać, ale i triumfować. Dla Bobby’ego nienawiść jest synonimem ambicji, nieugiętości – to sygnał, że gra się zaostrza, a on jest gotowy podkręcić stawkę i dopiąć swego.

Taylor i Bobby to postaci, które wyraźnie różnią się podejściem do emocjonalności, ale jednocześnie są ze sobą ściśle powiązane. Taylor, z jej skłonnością do analizowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach, widzi w nienawiści coś niebezpiecznego, coś, co może zniekształcić jej zdolność do racjonalnego myślenia. Dla niej nienawiść jest czymś, co trzeba kontrolować, czymś, co może prowadzić do upadku, jeśli pozwoli sobie na jej nadmierne oddziaływanie.

Bobby..? Wręcz przeciwnie. Widzi w nienawiści siłę napędową, coś, co daje mu przewagę nad rywalami. To jest właśnie ta pozytywna bezpośredniość Axelroda, a kiedy trzeba to i arogancja, bezczelność, nonszalancja i sprezzatura w jednym. To właśnie one czynią go niebezpiecznym graczem. Dla niego nie ma znaczenia, czy motyw pochodzi z miłości, strachu czy właśnie nienawiści – liczy się to, co można z nią zrobić, jak można ją wykorzystać, by osiągnąć swoje cele. Axelrod nie boi się ciemnych stron ludzkiej natury; on je akceptuje, a nawet w nie celuje i kierunkuje jak chce, kiedy chce i gdzie tylko chce.

Rozmowa ta ujawnia zatem nie tylko fundamentalne różnice w podejściu Taylor i Bobby’ego do życia i biznesu, ale także ich głębszą, osobistą postawę. Taylor, mimo swojej zimnej kalkulacji, ma w sobie element człowieczeństwa, który sprawia, że emocje są dla niej polem minowym, po którym porusza się z ostrożnością. Axelrod natomiast, jak rasowy drapieżnik, widzi te same miny jako coś, co można zdetonować i obrócić w swoją korzyść.

W skrócie, Taylor i Bobby to dwie strony tej samej monety: intelekt kontra instynkt, kalkulacja kontra pasja. I choć oboje grają na tym samym polu, ich strategie różnią się jak dzień i noc, a rozmowa ta jest tylko kolejnym dowodem na to, że ich rywalizacja jest nie tylko kwestią pieniędzy, ale także starciem filozofii życia.

Druga scena to również ich rozmowa kilka sezonów później, a dokładnie w ostatnim sezonie, kiedy Taylor musi przypomnieć Bobby’emu to, co kiedyś sam do niej powiedział. Taylor mówi i tutaj cytat: “Jeden sukinsyn nauczył mnie, że nienawiść to najbardziej naturalne źródło energii, energii nieskończenie odnawialnej. Poddaj się jej, potrzeba nam napędzanego nienawiścią sukinsyna.” na co Axelrod odpowiada i tutaj cytat :“To było bardzo pomocne, a teraz idź, a ja posiedzę tu i wsłucham się w nienawiść.”

 

Ta druga rozmowa między Taylor Mason a Bobbym Axelrodem, rozgrywająca się w ostatnim sezonie, jest jak ostateczne podsumowanie ich ewolucji – a może raczej rewolucji – w serialowym świecie „Billions”.Ten krótki w treść, ale jakże bogaty w wartość dialog, mówi nam  więcej o nich niż jakakolwiek wcześniejsza rozmowa.

Zacznijmy od Taylor. To, co kiedyś było wyrazem jej wewnętrznej walki z emocjami, teraz staje się narzędziem – ostrzem, którym potrafi posługiwać się z precyzją chirurga. Nienawiść, kiedyś postrzegana jako coś, co trzeba trzymać na dystans, została przez Taylor ujarzmiona (przypomnij sobie słowa Nietzschego z początku). Już nie jest to dzika, niebezpieczna siła, ale energia, którą Taylor potrafi kierować na zawołanie według swoich aktualnych potrzeb. To dowód na jej ewolucję, na to, jak bardzo zmieniło ją obcowanie z Axelrodem i całą brutalną rzeczywistością, jaką jest świat finansów na najwyższym poziomie. Taylor nie tylko zaakceptowała to, co wcześniej ją przerażało, ale nauczyła się czerpać z tego siłę – i nie waha się jej użyć, nawet jeśli oznacza to zbliżenie się do granicy, którą kiedyś uznałaby za nieprzekraczalną.

Teraz, kiedy Taylor mówi: „Poddaj się jej, potrzeba nam napędzanego nienawiścią sukinsyna”, to nie tylko słowa, ale swego rodzaju manifest. To deklaracja, że są gotowi grać według tych samych brutalnych reguł, które niegdyś wprawiały ją w konsternację i zażenowanie podyktowane nieumiejętnością obsługiwania skrajnej emocjonalności i zachowań. Taylor stała się uczennicą, która nie tylko odrobiła lekcję, ale teraz potrafi nauczać jej innych – nawet samego mistrza, któremu dosadnie przypomniała KIM JEST I JAKIEGO TERAZ GO POTRZEBUJĄ.

A Bobby? Bobby Axelrod, stary wyjadacz, który kiedyś rządził na tym polu walki, teraz zdaje się dostrzegać, jak to, co niegdyś było jego bronią, zaczyna żyć własnym życiem. Jego odpowiedź: „To było bardzo pomocne, a teraz idź, a ja posiedzę tu i wsłucham się w nienawiść” – jest jakby przypomnieniem, że to on jest twórcą tej filozofii, ale jednocześnie zrozumieniem, że nie ma już pełnej kontroli nad swoim demonem. Axelrod, jak każdy prawdziwy strateg, wie, kiedy zrobić krok w tył, kiedy pozwolić, aby proces, który zapoczątkował, działał samodzielnie.

Ale ta jego nonszalancja, to „posiedzę tutaj i wsłucham się w nienawiść”, jest również jak ciche przyznanie się do faktu, że w tej nienawiści, którą kiedyś widział jako nieskończone źródło siły, kryje się coś więcej – być może ciężar, który trzeba nieustannie nosić, ale także być może jakaś forma zmęczenia. Bobby, ten wiecznie niepokonany, staje się teraz bardziej świadomy ciemnych stron tej siły, którą tak długo karmił swoje działania. To zrozumienie, że nienawiść, choć nieskończenie odnawialna, jest również nieskończenie destrukcyjna – nie tylko dla tych, przeciwko którym jest skierowana, ale także dla tego, kto ją nosi. To odpowiedzialność w najczystszej postaci i ta odpowiedzialność leży tylko na barkach osoby, która z tej siły korzysta. A Ty..? Potrafisz ją obsłużyć..?

W ten sposób Axelrod i Taylor, mimo iż znajdują się po przeciwnych stronach stołu, stają się w pewien sposób odbiciami siebie nawzajem. Taylor, która kiedyś trzymała nienawiść na dystans, teraz ją akceptuje i używa, tak jak robił to Bobby. A Bobby, choć nadal uosabia ten bezlitosny pragmatyzm, zdaje się dostrzegać cienie, które towarzyszą nienawiści, ale też zdaje sobie sprawę, że właśnie teraz ponownie jej potrzebuje by zmieść rywala z planszy (chodzi o Mike’a Prince’a, który w dużym skrócie wygryzł Axelroda). To jest ich ostateczna konfrontacja – nie tylko ze sobą nawzajem, ale z własnymi demonami, z tym, co ich napędzało przez cały czas.

I tu tkwi esencja tej rozmowy: zarówno Taylor, jak i Bobby, są produktami swojego świata, świata, w którym nienawiść może być siłą twórczą. Ale ten świat ma swoje zasady, a oni oboje muszą się z nimi zmierzyć, niezależnie od tego, jak bardzo starają się kontrolować ten nieposkromiony żywioł. „Billions” pokazuje nam, że w tej grze nie chodzi tylko o pieniądze czy władzę, ale także o to, jak daleko jesteśmy gotowi się posunąć, by utrzymać kontrolę nad własnymi demonami. Taylor i Bobby to dalej dwie strony tej samej monety – obie przesiąknięte nienawiścią, ale każda z nich rozumie ją na swój sposób. I w tym tkwi ich tragiczna wielkość.

 

Trzecia scena, o której teraz myślę, to rozmowa pomiędzy Wendy Rhoades a Rebeccą Cantu podczas kolacji. Wendy mówi do Rebecci i tutaj cytat:  “Świetnie sobie radzisz. Większość ludzi daje się wodzić za nos swoim dziecięcym traumom. Ty używasz ich jako paliwa i nie uciekasz przed nimi. Stosujesz syntezę jak przy przejmowaniu firmy. Postępujesz tak, jak trzeba.” Na co Rebecca reaguje po prostu uśmiechem. 

 

Ta subtelna, ale intensywną gra między dwiema kobietami, które doskonale rozumieją, czym jest walka z własnymi demonami może nam się przydać w dalszym procesie oswajania swoich.. już od teraz pupili.

 

Wendy Rhoades, jako psycholog w świecie wielkich pieniędzy, jest jak chirurg duszy – precyzyjna, metodyczna, bezlitosna, ale zawsze z pełnym zrozumieniem tego, co siedzi w głowach ludzi wokół niej. Kiedy mówi do Rebecci te słowa, nie jest to jedynie komplement, ale i diagnoza. Wendy doskonale wie, że sukces w świecie finansów nie przychodzi z samej tylko determinacji, intelektu czy ambicji. I tutaj dygresja.. Dzisiaj każdy uważa się i postrzega za ambitnego, ale “dziwnym” kurwa trafem na uważaniu i postrzeganiu się kończy, bo finalnie wyniki, czy też ich brak, mówią zupełnie coś innego. Taki paradoks.. Wracając do rozmowy naszych uroczych bohaterek..  Prawdziwą siłą napędową są nasze wewnętrzne demony – te dziecięce traumy, które większość ludzi chowa głęboko pod skórą, bojąc się ich dotknąć, a co dopiero z nich czerpać. Wendy widzi w Rebece kogoś, kto zrozumiał tę mroczną prawdę i nauczył się zamieniać swoją przeszłość w mocny niszczycielski napęd.

To, że Rebecca nie odpowiada słowami, a jedynie uśmiechem, jest istotnym szczegółem. Uśmiech Rebecci to cichy, ale potężny akt akceptacji, niemal przyznanie: „Tak, wiem. Robię to świadomie.” To jest uśmiech kogoś, kto nauczył się panować nad własnymi traumami, kogoś, kto wie, że prawdziwe zwycięstwo w tej grze to nie tylko przetrwanie, ale wykorzystanie każdego kawałka bólu i zamienienie go w broń. Rebecca Cantu nie potrzebuje mówić więcej, bo jej sukcesy mówią za nią. I tutaj przypomina mi się pewne stwierdzenie, mianowicie.. Nie pierdol mi kim jesteś i co robisz, tylko pokaż mi swoje wyniki, bo one mówią o Tobie zdecydowanie więcej niż to, co tylko Ci się wydaje. Mówić można wszystko, robić już niekoniecznie i paradoksalnie im więcej mówisz, tym mniej mówią Twoje wyniki, a Rebeca wie o tym najlepiej.

Jej zdolność do „syntezy” – czyli łączenia tego, co zniszczone i tego, co nowe – jest tym, co wyróżnia ją spośród tłumu i czyni niezwykle skuteczną w świecie aroganckich i bogatych dupków. W świecie „Billions” każdy bohater walczy z własnymi demonami, ale nie wszyscy potrafią je wykorzystać na swoją korzyść. Widzieliśmy, jak Axelrod używa nienawiści, jak Taylor Mason nauczyła się panować nad nią, ale to, co robi Rebecca, jest nieco inne. Jej metoda polega na syntezie – integracji traumy z teraźniejszością, uczynienia jej fundamentem, na którym buduje swoje imperium. To nie jest tylko wyzwanie przeciwnościom losu; to ich przekształcanie w coś nowego, coś silniejszego. Rebecca nie ucieka przed swoimi demonami, nie walczy z nimi bezpośrednio jak Axelrod, ani nie próbuje ich kontrolować jak Taylor. Ona po prostu akceptuje ich obecność, widzi w nich wartość i używa ich, jakby były kolejnym narzędziem w jej skrzynce z narzędziami.

Wendy, jak nikt inny, rozumie ten proces. Całe jej zawodowe życie polega na analizowaniu ludzkiej psychiki, na rozumieniu, co sprawia, że ludzie działają. Gdy patrzy na Rebeccę, widzi w niej kogoś, kto zrozumiał swoją traumę i przekształcił ją w coś użytecznego. Ta „synteza”, o której mówi Wendy, to coś więcej niż tylko proces; to kolejna tutaj przytoczona filozofia życia. Postępować tak, jak trzeba, oznacza nie tylko podejmować właściwe decyzje, ale robić to z pełną świadomością swojego bagażu, swojego bólu, i zamieniać to wszystko w siłę napędową. Wendy podziwia Rebeccę nie za jej sukcesy, ale za to, jaką drogę wybrała, by je osiągnąć. Co do “właściwych decyzji”, czy one w ogóle istnieją? Ratan Tata powiedział kiedyś i tutaj cytat: „Nie wierzę w coś takiego jak właściwa decyzja. Po prostu podejmuje decyzję i czynię ją właściwą.” Co ja o tym myślę? Już nic, bo po prostu podejmuje decyzję i czynię ją właściwą mimo wszystko i pomimo wszystko.

W kontekście „Billions”, ta rozmowa jest kolejnym dowodem na to, że wszyscy bohaterowie są na różnym etapie w swojej walce z wewnętrznymi demonami. Rebecca, dzięki swojej zdolności do syntezy, jest przykładem kogoś, kto znalazł sposób na harmonizację przeszłości z teraźniejszością, bez ucieczki, bez strachu. Jej uśmiech to wyraz triumfu – ale nie triumfu nad innymi, lecz nad samą sobą, nad tym, co ją ukształtowało i co finalnie ukształtowała ona.

Ta rozmowa to subtelna, ale głęboka analiza postaw dwóch kobiet, które zrozumiały, że sukces w tym świecie to nie tylko kwestia siły, inteligencji czy nawet nienawiści, ale zdolności do przekształcenia własnych słabości w źródło nieposkromionej siły. Wendy, z jej wiedzą i instynktem, dostrzega to w Rebece i w pewien sposób uznaje ją za równą sobie. To wzajemne zrozumienie nie potrzebuje wielu słów – wystarczy jeden uśmiech.

To jak? Należysz do tych, którzy tylko mówią, że chcą, czy do tych, którzy po prostu ROBIĄ? Pamiętaj, że pewnikiem w naszym życiu jest swego rodzaju podział społeczny. W tym podziale, ludzie dzielą się na dwie grupy. 1 grupa ludzi w swoim życiu kieruje się zasadą “jak czegoś uniknąć” i jest to zdecydowana większość społeczeństwa. 2 grupa to ludzie, którzy kierują się zasadą “jak coś osiągnąć” i jest to zdecydowana mniejszość społeczeństwa. 1 grupa przyjmuje bezpieczną taktykę, poddaje się swoim demonom i do tego zrzuca na nie całą odpowiedzialność i obwinia innych za swoje życie. 2 grupa bierze tą odpowiedzialność na siebie i ujarzmia swe demony czerpiąc z nich blask i światło pomimo mroku, w którym się znajdują. Do której grupy należysz..? Co z tym zrobisz..? A może masz wymówke pod tytułem “akceptuję siebie takiego, jaki jestem”..? Dlaczego uważam, że to wymówka? To bardzo proste.. Siła napędzająca nas – ludzi do działania bierze się z różnicy pomiędzy tym, kim jesteśmy, a tym, kim chcemy być. Jeszcze raz.. Siła napędzająca działania bierze się z różnicy pomiędzy tym, kim jesteśmy, a tym, kim chcemy być. Przez neuroplastykę, coraz większe doświadczenia życiowe, człowiek wręcz pozbawiony jest szansy stagnacji pod tytułem “jestem jaki jestem do końca świata i chuj”. To biologicznie, fizjologicznie i genetycznie niemożliwe. Jeśli jednak do tego doprowadzasz, robisz sobie ogromną krzywdę i pewnie przy okazji obwiniasz jeszcze za swoje nieróbstwo i partactwo innych.

Idźmy dalej.. dalej w stronę mroku, ciemności, popiołu i mgły zza której niczym mroczny rycerz wyłania się nie kto inny jak William James, który mówi i tutaj cytat : “Pesymizm prowadzi do słabości, optymizm do władzy”. Pesymista to ten, który unika. Optymista to ten, który osiąga. Jak to się ma do naszego “dark sajdu”? 

Słowa te mogą wydawać się na pierwszy rzut oka prostym kontrastem, wręcz truizmem, ale kryją w sobie głębszą prawdę o naszej walce z wewnętrznymi demonami i mrokiem, który nierzadko kładzie się cieniem na naszych działaniach. James, jako filozof i psycholog, doskonale rozumiał, że to, jak podchodzimy do życia – z jakim nastawieniem i przekonaniami, a co za tym idzie POSTAWĄ – ma bezpośredni wpływ na naszą zdolność do działania, radzenia sobie z wyzwaniami i w końcu osiągania władzy, zarówno nad sobą, jak i nad otaczającym nas światem.

Pesymizm, według Jamesa, to jak trucizna, która sączy się w nasze myśli, zżerając od środka naszą zdolność do działania. Kiedy pozwalamy, by nasze demony – traumy, lęki, przeszłe porażki – przejęły kontrolę nad naszym umysłem, zaczynamy widzieć świat w mrocznych barwach. To prowadzi do stagnacji, do paraliżu. Demony, których nie potrafimy ujarzmić, zaczynają nad nami panować, zamieniając każdą okazję w zagrożenie, każdą decyzję w źródło lęku. Pesymizm to nie tylko brak nadziei – to także utrata woli walki, to powolne oddawanie pola naszym słabościom, aż stajemy się ich niewolnikami. To jest dokładnie ten przykład, o którym wspominał Churchill. Parafrazując Churchilla – pesymista widzi problem w każdej możliwości, optymista widzi możliwość w każdym problemie. Jeszcze raz.. pesymista widzi problem w każdej możliwości, optymista widzi możliwość w każdym problemie. Zauważ, że kiedy narzucasz sobie pesymizm, to możesz np. szukać pracy i mówić, że nigdzie jej nie ma, mimo tego, że codziennie mijasz mnóstwo ogłoszeń z ofertą, która mogłaby Cię interesować, ale nawet jej kurwa nie zauważasz, bo tak dosadnie wpływasz w ten pesymistyczny sposób na swoją percepcję.

Cofnijmy się o minutę.. Nawiąże do zdania : Demony, których nie potrafimy ujarzmić, zaczynają nad nami panować, zamieniając każdą okazję w zagrożenie, każdą decyzję w źródło lęku. I teraz słuchaj.. Życzenie jest ojcem myśli, lęk jest matką zdarzenia. Jeszcze raz.. Życzenie jest ojcem myśli, lęk jest matką zdarzenia.

To prawda tak brutalna i przenikliwa, że aż rozdziera wszystkie nasze iluzje na strzępy. To zdanie jest jak ostry nóż, który przecina zasłony, za którymi chowamy się przed prawdą o naszych pragnieniach i strachach. Mówi nam, że nasze myśli, te wielkie marzenia, wizje przyszłości, nasze oczekiwania – wszystkie rodzą się z życzenia, z pragnienia, żeby coś się wydarzyło, żebyśmy coś osiągnęli, coś dostali. Ale potem wkracza na scenę lęk, ten pieprzony demon, który zagnieżdża się w naszych umysłach, i to on często daje początek prawdziwym zdarzeniom w naszym życiu.. jeśli go nie ujarzmimy.

Kiedy mówimy, że życzenie jest ojcem myśli, mamy na myśli to, że nasze pragnienia kształtują sposób, w jaki widzimy świat. Marzenia, ambicje, dążenia – one wszystkie rodzą się z tego wewnętrznego pragnienia, by rzeczy potoczyły się po naszej myśli. Pragniemy sukcesu, miłości, uznania – i te pragnienia kierują nasze myśli, nadając im formę. Ale sama myśl, jakkolwiek potężna, pozostaje w sferze idei. Jest jak nasionko – pełne potencjału, ale potrzebuje czegoś więcej, żeby się zakorzenić i wydać owoc. A więc czego potrzebuje? ROBIENIA. Ekspozycji, wystawiania – czyli działania..

I tutaj pojawia się lęk – matka zdarzenia. Lęk jest tym, co zmienia myśli w rzeczywistość, często w tę najmniej pożądaną. Strach ma zdolność materializowania się w sposób, który jest prawdziwie przerażający. To on nadaje energię zdarzeniom, to on tworzy sytuacje, których się obawiamy. Nasz umysł, wypełniony lękiem, zaczyna projektować na świat to, co chcemy ukryć – nasze największe obawy, nasze najgorsze koszmary. Myśli są katalizatorem, ale to lęk jest tym, co stwarza grunt, na którym te myśli mogą się zrealizować.

Co nam to mówi..? Że sami jesteśmy architektami swojego losu, ale nie tylko poprzez to, czego pragniemy, lecz także – a może przede wszystkim – przez to, czego się boimy. To jest ten paradoks ludzkiej natury: tak bardzo pragniemy, by rzeczy potoczyły się po naszej myśli, ale im bardziej coś chcemy, tym więcej energii poświęcamy na myślenie o tym, co może pójść nie tak. I to właśnie ten strach – niezdrowy, natrętny – staje się paliwem, które przyciąga zdarzenia, które chcielibyśmy trzymać jak najdalej od siebie.

Życzenie jest naszą nadzieją, jest tym, co pcha nas do przodu, co daje nam siłę do działania, ale lęk jest tą siłą, która często przejmuje kontrolę nad sterem. Kiedy żyjemy w lęku, zaczynamy podejmować decyzje nie z powodu naszych pragnień, ale z powodu naszych obaw. To on popycha nas do zbyt szybkich reakcji, do unikania, do podejmowania decyzji z poziomu obrony zamiast z poziomu ataku. Lęk tworzy zdarzenia, które stają się samospełniającą się przepowiednią.

To, czego się boimy, często przyciągamy. Bo zamiast działać odważnie, zaczynamy reagować jak ofiara, przystosowywać się i ukrywać. W ten sposób dajemy lękowi przestrzeń do zagnieżdżenia się w naszym życiu. Strach jest zaborczy – nie poprzestaje na jednej myśli, na jednym zdarzeniu. Wgryza się głębiej, jak pasożyt, aż zaczynamy widzieć jego odbicie w każdym aspekcie naszej codzienności.

Ta mądrość mówi nam jasno: pragnienia kierują naszą wyobraźnię, ale lęki kształtują naszą rzeczywistość. To ostrzeżenie, by nie dać się uwięzić w spirali negatywnych myśli, bo to one mają zdolność przyciągania zdarzeń, które stają się naszym codziennym piekłem. Jeśli chcemy, by nasze życzenia miały szansę na realizację, musimy zacząć od tego, by ujarzmić nasze lęki, stawić im czoła i wybrać działanie mimo ich obecności i pomimo ich obecności. Bo w przeciwnym razie – strach przejmie kontrolę i to on napisze historię naszego życia.

W końcu to, co nam to mówi, to jedno proste, ale piekielnie trudne do wykonania zalecenie: patrz na swoje lęki jak na te potwory, które, owszem, są silne, ale mogą zostać pokonane. Pragnienie jest iskrą, która może zapalić płomień, ale tylko wtedy, gdy nie pozwolimy, by lęk zgasił ten ogień, zanim się jeszcze dobrze rozpali.

Wróćmy do optymizmu i słów Jamesa. Z drugiej strony, optymizm to siła, która daje nam władzę nad własnym życiem. Optymizm, według Jamesa, nie jest naiwnością czy bezrefleksyjnym pozytywnym myśleniem. To świadomy wybór, by widzieć możliwości tam, gdzie inni widzą przeszkody. To decyzja, by przekształcić nasze demony w paliwo, które napędza nas do działania. Optymizm to akt buntu przeciwko mrokowi, który próbuje nas zdominować. To uznanie, że nasze traumy i lęki mogą być źródłem siły, jeśli tylko nauczymy się je kontrolować, zamiast pozwalać im kontrolować nas.

Wracając.. W kontekście walki z wewnętrznymi demonami, słowa Jamesa stają się jeszcze bardziej znaczące. Pesymizm, w tej perspektywie, to kapitulacja przed ciemnością. To pozwolenie, by nasze demony zamknęły nas w klatce strachu i bezradności. To rezygnacja z władzy nad własnym losem i oddanie jej w ręce przeszłości, która nas dręczy. Ale optymizm, to coś zupełnie innego. To spojrzenie na te same demony i powiedzenie im: „Nie tylko was się nie boję, ale zamierzam was wykorzystać i wyruchać. Zrobię z was narzędzie, które pomoże mi zdobyć to, czego pragnę.” Nawiązując do ruchania, to nie wiem czy wiesz, ale to kolejny pewnik ludzkiej egzystencji. Albo ruchasz, albo jesteś ruchany. Doświadczasz tego TYLKO codziennie.

 

Cały program : OSWÓJ DEMONA – ujarzmij swoją mroczną stronę

 

Newsletter